Wojna to narkotyk
Recenzja książki: Grażyna Jagielska, "Miłość z kamienia. Życie z korespondentem wojennym"
Tak przez lata myślał Wojciech Jagielski, znakomity reporter „Gazety Wyborczej”, który opisał większość ważnych konfliktów ostatnich 20 lat. Zanim wyjeżdżał, sprawdzał, czy rachunki są zapłacone, wyciągał plecak. Jego żona Grażyna Jagielska nie chciała już wiedzieć, dokąd tym razem leci. Kiedy drzwi zamykały się za nim, zaczynała czekać, ale nie na jego powrót, tylko na telefon z wiadomością o śmierci. Chciała być na to przygotowana, bo była pewna, że prędzej czy później ktoś zadzwoni. Coraz bardziej traciła kontakt z rzeczywistością, aż w końcu znalazła się w klinice z rozpoznaniem stresu bojowego. Ona, a nie jej mąż. Jej książka jest osobistym świadectwem, które mogłoby być konsternujące – zaglądamy przecież do najintymniejszych wspomnień i doznań, ale nie jest. A to za sprawa świetnego pióra Jagielskiej. To zresztą nie jest pierwsza jej książka. Widać też, że miała duży wpływ na teksty swojego męża.
Z tej opowieści wyłania się obraz wojny jako uzależnienia, którego spróbowała również ona sama. „Jesteś jak narkoman. Rzucasz to albo ćpamy razem!” – powiedziała mu pewnego dnia i razem pojechali do Kabulu. A tam w malignie, w wysokich górach, ciągle wydawało jej się, że muszą jak najszybciej dostarczyć wiadomość przez telefon satelitarny. Widzimy ten rodzaj narkotycznej pasji, która wydaje się prawdziwsza niż zwykłe życie. Ta książka jest też rodzajem oskarżenia przeciwko samej naturze dziennikarstwa wojennego, w którym chodzi tylko o to, żeby zobaczyć i opisać, a nie pomóc. W konsekwencji Jagielski porzucił zawód. Gdyby to była fikcja, to ta opowieść miejscami byłaby kiczowata, ale to jest samo życie. I dlatego ta książka robi takie wrażenie.
Grażyna Jagielska, Miłość z kamienia. Życie z korespondentem wojennym, Znak, Kraków 2013, s. 208