Książki

Róża Marii

Recenzja książki: "Maria Skłodowska-Curie – Listy", wybór Alicja Albrecht

materiały prasowe
Ten bogato i bardzo ciekawie ilustrowany album o życiu Marii Skłodowskiej-Curie wciąga od pierwszej strony.

Fragmenty listów przeplatają się z wywiadem z wnuczką Heleną. Pierwsze zdanie młodzieńczego listu nie kojarzy się z poważną uczoną: „Użyłam karnawałowych rozkoszy” – pisze Maria. Ale w następnym liście wylicza swoje lektury: Fizyka, Lekcje anatomii i Socjologia po francusku. Listy pozwalają wejść w jej życie i atmosferę tamtych czasów, niesprzyjających karierze naukowej kobiety. Pierwszą Nagrodę Nobla w 1903 r. miał dostać sam Piotr Curie, ale się nie zgodził. Nie przyjęto jej też do Akademii Nauk we Francji. Piotr zginął w wypadku i Maria została sama z dwiema córkami. W żałobie pisała do niego listy, które również tu znajdziemy. Stała się też bohaterką głośnego romansu i ofiarą nagonki prasowej, kiedy żona naukowca Paula Langevina opublikowała w gazecie ich listy. Nazwano ją „cudzoziemką, żydówką i złodziejką mężów”. W tamtych czasach wspierał ją i wziął w obronę Albert Einstein, z którym się zaprzyjaźniła. W 1911 r. dostała ponownie Nagrodę Nobla z chemii (po raz pierwszy ktoś otrzymał ją dwukrotnie).

Ciekawe są też listy do i od córek, z którymi rozmawia nie jak matka z dziećmi, ale jak przyjaciółka. W czasie I wojny światowej ze starszą Ireną zorganizowały ruchome stacje służby rentgenologicznej. Okazuje się też, że tak bardzo kochała pracę w ogrodzie, że poważnie zastanawiała się, czy nie zostać ogrodnikiem, a nie naukowcem. Dobrze, że nie zrealizowała tego pomysłu. Za to po latach jej imieniem nazwano odmianę róż.

Maria Skłodowska-Curie – Listy, wybór Alicja Albrecht, przeł. Agnieszka Zych, Andrzej Kowalski, Wiktor Dłuski, Karolina Kwietniewska, Drzewo Babel, Warszawa 2012, s. 200

Polityka 30.2012 (2868) z dnia 25.07.2012; Afisz. Premiery; s. 62
Oryginalny tytuł tekstu: "Róża Marii"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Interesy Mastalerka: film porażka i układy z Solorzem. „Szykuje ewakuację przed kłopotami”

Marcin Mastalerek, zwany wiceprezydentem, jest także scenarzystą i producentem filmowym. Te filmy nie zarobiły pieniędzy w kinach, ale u państwowych sponsorów. Teraz Masta pisze dla siebie kolejny scenariusz biznesowy i polityczny.

Anna Dąbrowska
15.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną