Czeka na mnie 400 mld gwiazd – tyle, z ilu naprawdę składa się Droga Mleczna. Mogę odkryć nieznany nikomu – nawet projektantom „Elite: Dangerous” – system planetarny, wygenerowany proceduralnie przez program. Niebo gwiaździste wokół, głód włóczęgi we mnie. Jest 3301 r., Wszechświat to dla ludzkości obietnica bez granic. W grze Davida Brabena mogę wybrać także karierę międzygwiezdnego handlarza lub łowcy nagród albo przeciwnie – zostać piratem i napadać na innych. To wielki, otwarty świat (żyje w nim już około pół miliona osób), ale samotnicy mogą też przemierzać jego bezludną kopię – co kto woli. Po niedawnej aktualizacji, wzbogacającej grę o mnóstwo opcji, „Elite: Dangerous” emocjonuje bardziej niż kiedykolwiek.
Elite: Dangerous, Frontier Developments, Windows, OS X