Film

Złodzieje

Waga gestów i kunszt złodziejskiego fachu.

Próby ufilozoficznienia tematu zbrodni i kary po „Kieszonkowcu” Roberta Bressona należy traktować z dużym dystansem. Ta sztuka – przekazania czegoś więcej o psychice bohatera zaplątanego w kryminalny proceder, wzniesienia się dużo wyżej ponad trzymającą w napięciu fabułę – wychodzi tylko nielicznym. Oprócz Bressona na pewno udało się to jeszcze Erickowi Zonce w „Złodziejaszku”, a teraz debiutantowi Hiszpanowi Jaime Marques Olarreadze w „Złodziejach”.

Historia przez niego opowiedziana nie poraża specjalnie oryginalnością. Chłopak, którego matkę złapano na kradzieży w metrze, po wyjściu z sierocińca chce ją odszukać i zacząć normalne życie. Trafia do pasera obiecującego pomoc. Otrzymuje jednak warunek. Ma przynieść portfel właściciela galerii. Nastolatek grany z wyczuciem przez Juana José Ballestę poznaje w międzyczasie dziewczynę z dobrego domu (Maria Valverde). Zakochują się w sobie i razem zaczynają kraść. Wszystko, co w streszczeniu wydaje się trywialne i szyte grubymi nićmi, w filmie wygląda znacznie lepiej. Zamiast klasycznych elementów kina akcji widz otrzymuje subtelną opowieść o różnych aspektach miłości i zatracenia. Bliską bardziej poezji niż realistycznej story.

Duże wrażenie robią sceny podkreślające wagę gestów i kunszt złodziejskiego fachu. Zbliżania się do ofiary, dotykania ubrania, wyjmowania w niedostrzegalny sposób pieniędzy z kieszeni, zestawione z erotyczną czułością kochanków. Miłość manifestuje się w różnych formach, najczęściej jest formą wymiany – tłumaczy Olarreaga. „Prawdopodobnie najczystszą formą miłości jest ta, w której miłość wyraża się poprzez poświęcenie – miłość, która polega na dawaniu i nieoczekiwaniu niczego w zamian”. Może to oczywiste, ale film przypomina tę prawdę w fascynujący sposób.

Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Ile tak naprawdę zarabiają pisarze? „Anonimowego Szweda łatwiej sprzedać niż Polaka”

Żeby żyć w Polsce z pisania, pisarz i pisarka muszą być jak gwiazdy rocka. Zaistnieć, ruszyć w trasę, ściągać tłumy. Nie zaszkodzi stypendium. Albo etat.

Justyna Sobolewska, Aleksandra Żelazińska
13.12.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną