Siedem dokumentów poświęconych historii bluesa, które powstały pod patronatem Martina Scorsese, to jedna z najwspanialszych podróży muzycznych, jaką można odbyć dzięki kinu. Każdy z filmów zamieszczonych w boksie „The Blues. Muzyczna Odyseja” opisuje inny etap rozwoju gatunku.
O afrykańskich korzeniach bluesa opowiada m.in. „Feel Like Going Home” Scorsese, sylwetki ojców założycieli: ślepego ulicznego żebraka Blinda Williego Johnsona oraz genialnego gitarzysty Skipa Jamesa, przedstawia Wim Wenders w „The Soul of Man”, o popularności bluesa na Wyspach Brytyjskich i bluesowych źródłach rocka przypomina Mike Figgis w „Red, White and Blues”, a karierami największych pianistów bluesowych z Rayem Charlesem i Davem Brubeckiem na czele zajmuje się Clint Eastwood w „Piano Blues”. Wyczyny legendarnych muzyków, byłych niewolników harujących na plantacjach bawełny, zostały ukazane z osobistej perspektywy, oczami zafascynowanych nimi reżyserów, dla których muzyka – jak to patetycznie ujął pomysłodawca serii – jest jak „światło w ciemności, które nigdy nie gaśnie”. Składając im hołd, odkrywają tajemnice własnej biografii, swojej sztuki filmowej, a także amerykańskiej kultury tworzonej przez czarnych. „Blues to muzyka cierpienia, rozpaczy, którą mogliśmy wyrazić naszą sytuację w USA” – zwierza się Willie Dixon, chicagowski basista i członek zespołu Muddy Watersa.
Na pytanie, po co właściwie dziś w czasach rapu i hip hopu mielibyśmy wracać do źródeł, celnie odpowiada muzykolog Alan Lomax: „Gdy cały ten świat znudzi się automatyczną, masową muzyką wideo, nasi następcy znienawidzą nas za to, że zbrukaliśmy to, co najlepsze w naszej kulturze”.