Planeta skarbów
Recenzja serialu: „Gwiezdne wojny: Załoga rozbitków”, scen. Jon Watts, Christopher Ford
Siła filmów i seriali ze świata „Gwiezdnych wojen” zawsze polegała m.in. na umiejętnym połączeniu scenerii space opery z elementami innych gatunków, od fantasy, poprzez western, aż po (jak w znakomitym „Andorze”) thriller polityczny. „Załoga rozbitków” sięga natomiast z jednej strony po klasyczną opowieść o piratach, z drugiej – po przygodowe historie o dorastaniu utrzymane w klimacie lat 80., nawiązujące m.in. do produkcji Stevena Spielberga. Marzący o karierze rycerza Jedi Wim z grupą szkolnych przyjaciół przypadkiem znajduje ukryty pod ziemią gwiezdny okręt. Niefortunny zbieg okoliczności, nieodzowny w tego typu narracjach, sprawia, że statek zostaje uruchomiony, a komputer pokładowy kieruje go prosto do siedziby kosmicznych piratów, najgorszych szumowin plądrujących rubieże galaktyki. Dzieciaki szukają drogi do domu, szybko przekonują się jednak, że ich rodzinna planeta At Attin to wśród rzezimieszków legenda – kosmiczne El Dorado, w którym kryją się nieprzebrane skarby.
Gwiezdne wojny: Załoga rozbitków, twórcy serii: Jon Watts, Christopher Ford, 8 odc., Disney+