Recenzja filmu: „Zabierz mnie na Księżyc”, reż. Greg Berlanti

Jak na letni czas rozrywka w sam raz.

Teoria spiskowa, wedle której Amerykanie nie wylądowali na Księżycu, a misja Apollo 11 została zainscenizowana i sfilmowana w tajnej bazie NASA przez Stanleya Kubricka, znajduje w filmie Grega Berlantiego dość nieoczekiwane rozwinięcie. Na tyle zaskakujące, że to, co wydawało się gotowym materiałem na demaskatorskie kino społeczno-polityczne, ostatecznie przybiera kształt woodyallenowskiej komedii w stylu retro. Niczym w dobrym hollywoodzkim melodramacie najważniejsze są porywy serca i wzajemne przyciąganie dwojga pozornie niepasujących do siebie charakterów: upadłej kobiety mającej kłamstwo we krwi oraz szalenie pryncypialnego dowódcy misji kosmicznej.

Zabierz mnie na Księżyc (Fly Me to the Moon), reż. Greg Berlanti, prod. USA, 132 min