Serial, choć mocno czerpie z życiorysu Griseldy, nie udaje jednak rzetelnej biografii. Ma raczej wypełnić lukę po popularnej serii „Narcos”, a za jego realizację odpowiada w znacznej części ta sama ekipa. Stylistyka jest więc podobna – swoją drogą, przypomina chwilami niecenzuralną wersję serialu „Miami Vice” – zaś akcję obserwujemy z punktu widzenia zarówno głównej bohaterki, jak i policjantki prowadzącej śledztwo w jej sprawie. Tyle że to „Narcos” z odzysku, pozbawione charyzmatycznych bohaterów i wciąż – mimo iż reżyser jest Kolumbijczykiem – powielające stereotypy na temat społeczności latynoskiej. I nawet kiedy zmiana perspektywy na kobiecą wnosi nieco świeżości do schematycznej fabuły, to przerysowana, manieryczna rola Sofíi Vergary psuje efekt.
Griselda, reż. Andrés Baiz, 6 odc., Netflix