Czarno-biały dramat polityczny Roberta Glińskiego zręcznie łączący fabularną fikcję z dokumentem rozgrywa się w ponurych latach gomułkowskiego zamordyzmu i zajmuje się masowymi represjami wymierzonymi w wiernych i duchowieństwo oraz inwigilacją Karola Wojtyły prowadzoną wiele lat przez niesławny Departament IV. Schematyzmu ani stereotypowego ujęcia charakterystycznego dla kina historycznego prawicy tu nie ma. Ciekawa natomiast jest wnikliwa obserwacja życia wewnętrznego młodego człowieka, w dzieciństwie prawdopodobnie molestowanego albo bitego przez siostry zakonne, co skutecznie pozbawiło go sentymentu i złudzeń co do Kościoła. W działalność aparatu bezpieczeństwa angażuje się z przekonaniem. Uzdolnionemu artystycznie chłopakowi, nieprzeciętnie inteligentnemu, lecz w pewien sposób zablokowanemu emocjonalnie, zostaje przydzielone zadanie śledzenia i donoszenia na przyszłego papieża. Film stara się odtworzyć jego zawiłą drogę uczuciowo-duchową – od braku skrupułów do wyrzutów sumienia – skojarzoną z figurą powrotu syna marnotrawnego. Tę przemianę naprawdę znakomicie uchwycił i uwiarygodnił grający główną rolę Mateusz Więcławek. Partnerująca mu Marianna Zydek jako najpierw ulegająca jego czarowi dziewczyna, a potem buntująca się przeciwko niemu żona również budzi uznanie. To najlepszy film Glińskiego od czasu „Cześć, Tereska”, na którego sukces w równym stopniu zapracował Andrzej Gołda, doświadczony scenarzysta m.in. Jana Holoubka.
Figurant, reż. Robert Gliński, prod. Polska, 113 min