Robert Lewandowski jest wielkim piłkarzem, a jego snajperskie dokonania budzą podziw i respekt. Ale czy to wystarczy, by tworzyć o nim film dokumentalny? Można próbować, jednak budowanie narracji przede wszystkim w oparciu o perspektywę głównego bohatera, jego najbliższych oraz boiskowego idola potwierdzającego geniusz Roberta (w tej roli Thierry Henry) niesie potężne ryzyko. Nudy, banału, powierzchowności, cenzury i obsesyjnej kontroli przekazu. Niestety, twórcy dokumentu dostępnego na platformie Amazon Prime wpadli w tę pułapkę po uszy. Dostajemy historię zgraną do cna: chuderlawego chłopaczka spod Warszawy, który przebił się na futbolowe salony dzięki talentowi, zdrowiu, ciężkiej pracy oraz wbrew rachunkowi smutnego polskiego futbolowego prawdopodobieństwa. Żeglujemy przez jego karierę, skupiając się na najbardziej spektakularnych momentach, do których Lewandowski z lubością wraca najchętniej, opowiadając o sobie samym, nieskłonny do głębszej refleksji na temat okoliczności funkcjonowania w Borussii Dortmund, Bayernie Monachium, Barcelonie oraz w reprezentacji Polski. Ten ostatni wątek jest zresztą ledwie obecny, a notoryczne klęski doświadczane na wielkich turniejach przez narodową drużynę, w której Lewandowski jest kapitanem, pozostają z jego strony bez komentarza.
Lewandowski: Nieznany, reż. Maciej Kowalczuk, Amazon Prime Video, 90 min