Trzecia pełnometrażowa fabuła Piotra Domalewskiego – w odróżnieniu od „Cichej nocy” i „Jak najdalej stąd” – dotyka historii, schyłkowego okresu PRL, tuż po zniesieniu stanu wojennego. „Hiacynt” odsłania kulisy szeroko zakrojonej, lecz wciąż mało znanej prowokacji – zbierania przez bezpiekę kompromitujących materiałów na homoseksualistów. Zakładano wtedy „różowe teczki”, zmuszano do współpracy, prześladowano. Nie wiadomo do końca, ile osób było inwigilowanych. Autor scenariusza, reporter Marcin Ciastoń, który temat prześwietlał wiele lat, podaje liczbę 11 tys. „Hiacynt” koncentruje się na burzliwym śledztwie prowadzonym przez młodego, niedoświadczonego milicjanta w sprawie tajemniczych morderstw w kręgu warszawskich gejów. Kontynuuje je wbrew woli przełożonego, cynicznego pułkownika – i swojego ojca. Na konflikt służbowy nakładają się napięcia w domu. W tym sensie oprócz kryminału o mechanizmach niszczenia niewinnych ludzi otrzymujemy również film o buncie i wyzwalaniu się spod opresyjnej władzy w relacjach rodzinnych.
Hiacynt, reż. Piotr Domalewski, prod. Polska, 106 min, Netflix