Film

Bądź wierny, idź

Recenzja filmu: „Żeby nie było śladów”, reż. Jan P. Matuszyński

„Żeby nie było śladów”, reż. Jan P. Matuszyński „Żeby nie było śladów”, reż. Jan P. Matuszyński Łukasz Bąk
Czy pamiętamy jeszcze, jak smakuje prawda? Ile jesteśmy gotowi poświęcić, by dać jej świadectwo?

Milicjanci, którzy w 1983 r. śmiertelnie pobili Grzegorza Przemyka, nigdy nie zostali osądzeni. Ta historia to dzieje monstrualnego kłamstwa politycznego i bezsilności wobec opresyjnego systemu. Autorzy filmu na podstawie nagrodzonego Nike reportażu Cezarego Łazarewicza podeszli do absurdalnej i (prawdopodobnie) przypadkowej zbrodni na maturzyście, synu poetki Barbary Sadowskiej, jak do wydarzenia symbolizującego jedno z ekstremów peerelowskiego bezprawia. Śmiertelnie poważnie, bez taryfy ulgowej dla sprawców i manipulujących śledztwem ich zwierzchników, otrzymując od świetnie dysponowanych aktorów wymarzone wsparcie. Precyzyjnie odtwarzają metody budowania atmosfery zastraszania, sposoby inwigilacji, warunki marnego życia – tak chętnie dzisiaj obśmiewane w komediach o komunie. Ale to nie jest pomnik martyrologii. Stworzyli coś na kształt greckiej tragedii, w której rolę fatum pełni totalitarna władza rozumiejąca, choć nieprzyznająca się przed sobą, że jej dni są policzone.

Żeby nie było śladów, reż. Jan P. Matuszyński, prod. Polska, Czechy, Francja 2021, 160 min

Polityka 39.2021 (3331) z dnia 21.09.2021; Afisz. Premiery; s. 78
Oryginalny tytuł tekstu: "Bądź wierny, idź"
Reklama