Film

Na kozetce w Tunisie

Recenzja filmu: „Arab Blues”, reż. Manele Labidi

„Arab Blues”, reż. Manele Labidi „Arab Blues”, reż. Manele Labidi Gutek Film
Przekrój palących problemów społecznych, które powiew wolności tunezyjskiej rewolty dotkliwie obnażył.

Dekadę po jaśminowej rewolucji Manele Labidi, tunezyjska debiutantka wychowana we Francji, podjęła się opowiedzenia o konsekwencjach arabskiej wiosny z perspektywy trzydziestoparoletniej kobiety powracającej po dziesięciu latach w rodzinne strony. W filmie rodacy nazywają ją postkolonialną snobką albo wiedźmą, nie rozumiejąc za bardzo intencji ani przyczyn jej nagłej przeprowadzki z paryskiej XVII dzielnicy do biednego, skorumpowanego kraju. Doskonale wykształcona, choć bez lekarskiego dyplomu, bohaterka na tarasie jednego z budynków Tunisu (to akurat ważny szczegół, bo Tunezyjczycy czuli się swobodnie na dachach, nieszpiegowani przez znienawidzoną władzę) chce założyć gabinet psychoanalityczny. Problemy nie znikają, psychoanaliza tylko zmienia ich naturę – tłumaczy swoim pacjentom, jak to działa. Opowiadając o stresie, zyskuje się dystans.

Arab Blues (Un divan à Tunis), reż. Manele Labidi, prod. Francja, Tunezja 2019, 88 min

Polityka 33.2020 (3274) z dnia 11.08.2020; Afisz. Premiery; s. 62
Oryginalny tytuł tekstu: "Na kozetce w Tunisie"
Reklama