Jak poszło tym razem? „Outsider” zaczyna się jak do bólu typowy kryminał: prowincjonalnym amerykańskim miasteczkiem wstrząsa koszmarna zbrodnia, dowody prowadzą do szanowanego i lubianego mieszkańca, śledczy sam zmaga się z traumą... Do tego klasycznego zestawu King dorzuca swój znak rozpoznawczy – straszne Zło. A telewizja dokłada własne „klasyki”: w lasach i odludziach Georgii można dostrzec powidoki pierwszego „Detektywa”, w budowie realiów i stosunków między bohaterami widać rękę Richarda Price’a, ćwiczoną na takich arcydziełach, jak „Prawo ulicy” i „Długa noc”. I to właśnie te ostatnie decydują o tym, że mimo pretensjonalnie nakreślonego i nachalnie pokazywanego Zła „Outsider” wciąga. Z każdym odcinkiem – widziałam sześć – bohaterowie stają się bardziej ludzcy, zwyczajni i ciekawi jednocześnie, ich relacje bardziej naturalne, cierpienie bardziej prawdziwe i przejmujące. Duża w tym zasługa scenariusza, ale równie wielka wspaniałej obsady. Od grających tu pierwsze skrzypce Bena Mendelsohna, Mare Winningham, Cynthię Erivo, Julianne Nicholson i Jasona Batemana, po choćby Dereka Cecila – pamiętnego Setha Graysona, sekretarza prasowego Franka Underwooda w „House of Cards” – który tu z wdziękiem wciela się w Andy’ego, byłego policjanta „o czystym sercu”.
Outsider, według Stephena Kinga, HBO i HBO GO, dwa odcinki co poniedziałek od 13 stycznia, 10 odc.