Film

Amerykańska dusza

Recenzja filmu: „Irlandczyk”, reż. Martin Scorsese

„Irlandczyk”, reż. Martin Scorsese „Irlandczyk”, reż. Martin Scorsese Netflix / materiały prasowe
Mimo skomplikowanej dramaturgii wszystko jest tu dojmująco prawdziwe, głęboko przemyślane, perfekcyjnie wykonane i wstrząsająco aktualne.

Na pytanie, czy „Irlandczyk” jest tak udany, jak sugerują komplementy, którymi go obsypano, odpowiedź brzmi: jest znacznie lepszy! To najwybitniejsze osiągnięcie Martina Scorsesego (rozmowa na s. 80) od czasu „Chłopców z ferajny” – swoisty rewers tamtego filmu, też o człowieku uwikłanym w zdradę i zbrodnię. W „Irlandczyku” mafijny kiler grany koncertowo przez Roberta De Niro niczego nie musi udawać, zabijanie staje się dla niego codzienną profesją wykonywaną bez żadnych emocji. Lecz gdy krwawa, 50-letnia epopeja dobiega końca, nieoczekiwanie zaczyna wreszcie coś czuć, choć – jak twierdzi jego spowiednik – może należeć do tego typu ludzi, co żałują, nie wyrażając żalu. 

Irlandczyk (Irishman), reż. Martin Scorsese, prod. USA, 210 min (Netflix od 27 listopada)

Polityka 47.2019 (3237) z dnia 19.11.2019; Afisz. Premiery; s. 76
Oryginalny tytuł tekstu: "Amerykańska dusza"
Reklama