Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Film

Samorodek

Recenzja filmu: „Pavarotti”, reż. Ron Howard

Kadr z filmu „Pavarotti”. Kadr z filmu „Pavarotti”. Vittoriano Rastelli/Corbis/Getty Images/Best Film / materiały prasowe
Prześledzić można początki i rozwój kariery tego samorodnego talentu, prostego chłopaka z Modeny obdarzonego wyjątkowej jakości i siły głosem.

Reżyser znany z tak różnych realizacji, jak „Piękny umysł”, ekranizacji książek Dana Browna czy też ostatnio „Han Solo: Gwiezdne wojny – historie”, jest również uznanym dokumentalistą, laureatem Grammy za „The Beatles: Eight Days a Week – The Touring Years”. Wspólnie ze scenarzystą Markiem Monroe, współautorem tego ostatniego filmu, zajęli się tym razem po raz pierwszy gwiazdorem muzyki operowej, należącym jednak w gruncie rzeczy do świata popkultury.

Film jest bardzo długi jak na dokument, ale nie przeładowany, i wciąga już w pierwszych scenach. Rozpoczyna się sekwencją z brazylijskiego Manaus, gdzie w środku amazońskiej dżungli powstał szaleńczy projekt: Teatro Amazonas, znany m.in. z filmu „Fitzcarraldo” Wernera Herzoga. Luciano Pavarotti, odwiedzając Brazylię w 1995 r., zamarzył, by zaśpiewać w tym wyjątkowym gmachu operowym, od lat nieczynnym (obecnie przywróconym do życia, ale dopiero kilka lat po wizycie artysty). To się udało: popłynęli tam z przyjaciółmi, weszli do środka, a słynny tenor spróbował głosu na scenie. Sfilmowała rzecz flecistka, jedna z uczestniczek tej wyprawy, a zdjęcia nie były dotąd upubliczniane.

Jest tu więcej nigdy dotąd niepokazywanych rejestracji, zarówno sztuki wokalnej, jak i osobowości Pavarottiego, pozyskanych od rodziny i przyjaciół, zwłaszcza od drugiej żony Nicoletty Mantovani, która była wcześniej jego sekretarką. Ale też w filmie obecna jest jego pierwsza, wieloletnia żona Adua Veroni (również śpiewaczka, która dla niego porzuciła karierę) i ich trzy córki: Cristina, Lorenza i Giuliana, pierwszy raz udzielające wywiadu. Oczywiście jest też wiele wywiadów z samym artystą, znanych i mniej znanych (z tych drugich – głównie przeprowadzane przez Nicolettę Mantovani). Prześledzić też można początki i rozwój kariery tego samorodnego talentu, prostego chłopaka z Modeny obdarzonego wyjątkowej jakości i siły głosem. Pavarotti jawi się tu jako swój chłop, który kocha sprawiać ludziom przyjemność, a i sam ma słabość do rozmaitych przyjemności, zwłaszcza kulinarnych. Człowiek bezpośredni, lubiący ludzi, chętnie działający charytatywnie i łatwo nawiązujący przyjaźnie, jak z księżną Dianą, która była gotowa słuchać go nawet w rzęsistym deszczu. Reżyser dotarł też do dawnych kolegów z „trzech tenorów” – Plácido Domingo i José Carrerasa (fragmenty owych słynnych koncertów są w filmie również), a także producentów i menedżerów artysty.

Pavarotti, reż. Ron Howard, prod. USA, Wielka Brytania, 114 min

Polityka 31.2019 (3221) z dnia 30.07.2019; Afisz. Premiery; s. 78
Oryginalny tytuł tekstu: "Samorodek"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Fotoreportaże

Richard Serra: mistrz wielkiego formatu. Przegląd kultowych rzeźb

Richard Serra zmarł 26 marca. Świat stracił jednego z najważniejszych twórców rzeźby. Imponujące realizacje w przestrzeni publicznej jednak pozostaną.

Aleksander Świeszewski
13.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną