Film

Jak hartowała się stal

Recenzja filmu: „Świadkowie Putina”, reż. Witalij Manski

„Świadkowie Putina”, reż. Witalij Manski „Świadkowie Putina”, reż. Witalij Manski Against Gravity / materiały prasowe
Kto wie, czy dokument Manskiego nie byłby ciekawszy, gdyby reżyser zdobył się na większą szczerość w stosunku do samego siebie.

Operacją „Następca” nazywano kontrolowaną przez rosyjskie służby akcję miękkiego wprowadzenia na Kreml Władimira Putina w miejsce ustępującego ze stanowiska prezydenta Jelcyna. Okolicznościom tej akcji poświęcony jest dokument Witalija Manskiego, w całości zmontowany z materiałów powstałych 19 lat temu przy okazji pracy nad innym filmem. Twórca oskarża w nim naród rosyjski, że w momencie ówczesnej zmiany władzy na ulice nie wyszły tłumy, by protestować przeciwko ograniczaniu demokratycznych swobód. Że ludzie dali się zmanipulować płynącą zewsząd propagandą. „Wszyscy dobrowolnie staliśmy się zakładnikami człowieka, który prowadził nas w świetlaną przyszłość uderzająco podobną do najmroczniejszej przeszłości” – w odautorskim komentarzu reżyser tłumaczy, że Rosja pod rządami Putina stała się krajem autorytarnym, gdzie wszystko, od parlamentu po biznes, podporządkowane zostało jednemu centrum dowodzenia. Putin od samego początku konsekwentnie realizował plan rehabilitacji sowieckiego imperium, aby wzmocnić, szczególnie w starszym pokoleniu, poczucie utraconej godności i dumy. Po to przywrócił wielkość dawnym symbolom: czerwonej fladze, hymnowi radzieckiemu. „Najważniejsze, żeby ludzie uwierzyli we wszystko, co mówimy i robimy, że działamy, kierując się tylko interesem narodowym” – wygłasza na ekranie swoje kredo.

Świadkowie Putina, reż. Witalij Manski, prod. Czechy, Szwajcaria, Łotwa, 102 min

Polityka 26.2019 (3216) z dnia 25.06.2019; Afisz. Premiery; s. 78
Oryginalny tytuł tekstu: "Jak hartowała się stal"
Reklama