Film

Mieć serce

Recenzja filmu: „Green Book”, reż. Peter Farrelly

„Green Book”, reż. Peter Farrelly „Green Book”, reż. Peter Farrelly M2 Films / Materiały promocyjne
Film o wyobcowaniu, zagubieniu, odkrywaniu swojej prawdziwej tożsamości.

Zebrawszy pięć nominacji, „Green Book” znalazł się w gronie tegorocznych faworytów oscarowych. Pogodna komedia o podłożu antyrasistowskim opowiedziana w stylu lekko bajkowego kina drogi, odwołującego się do archetypu męskiej przyjaźni pokonującej m.in. klasowe i kulturowe bariery, w pełni na to zasługuje. Mimo iż nie wpompowano w nią tylu pieniędzy co w „Czarną Panterę”, forma nie jest tak wyrafinowana jak w „Romie”, a w porównaniu z musicalami z Lady Gagą i Rami Malekiem wygląda jakby mniej okazale.

Do tej pory największym reżyserskim osiągnięciem Petera Farrelly’ego była komedia „Głupi i głupszy”. Co tłumaczy częściowo wstrzemięźliwość akademików przed nominacją dla reżysera. „Green Book” zaskakuje jednak prostotą, ponadto zręcznie odwraca społeczno-obyczajowe schematy, grając m.in. na poczuciu niższości białych imigrantów i dumie Afroamerykanów z wkładu wniesionego w rozwój amerykańskiej cywilizacji. Tytułowa „Zielona książeczka” to niesławny, popularny w latach 60. ubiegłego wieku hotelowo-gastronomiczny przewodnik.

Green Book, reż. Peter Farrelly, prod. USA, 130 min

Polityka 6.2019 (3197) z dnia 05.02.2019; Afisz. Premiery; s. 70
Oryginalny tytuł tekstu: "Mieć serce"
Reklama