Kłamstwo ekranu?
Recenzja filmu: „Nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham”, reż. Paweł Łoziński
Aby odczuć i w pełni docenić niezwykły koncept tego eksperymentu, należy wczytać się uważnie w napisy końcowe. To one ustawiają sens filmu, burząc go zarazem i domagając się przemyślenia całości na nowo, postawienia pytań o meritum, czyli o proces terapeutyczny związany z leczeniem zaburzeń relacji rodzinnych, o manipulację reżysera oraz intencje, w imię których film został zrealizowany.
„Nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham” wygląda bowiem jak dokument. Z końcowych informacji wynika jednak, że trudno go za taki uznać. Co oczywiście nie powinno stanowić zarzutu – granice gatunków są płynne. Komplikuje się wszelako kluczowa kwestia: z jaką rzeczywistością w tym wypadku mamy do czynienia i czemu ona właściwie służy? Specyficzna metoda realizacyjna, wybór takich, a nie innych bohaterów, bergmanowska dramaturgia świadczą o tym, że realia ekranowe są swego rodzaju fikcją. Psychodramą wykreowaną w celach edukacyjnych, oswajającą psychoterapię jako część trudnego procesu prowadzącego do katharsis.
Z drugiej strony zapis intymnych zwierzeń matki i córki podczas zarejestrowanych spotkań z prof. Bohdanem de Barbaro, wybitnym psychiatrą, psychoterapeutą, kierownikiem Zakładu Terapii Rodzin Katedry Psychiatrii Collegium Medicum UJ, w żadnym stopniu nie wydaje się wyreżyserowany. Przeżywane emocje są prawdziwe. Reakcje spontaniczne. Wszyscy troje są autentyczni, a pokora, życzliwość i mądrość lekarza wydają się wręcz imponujące. Wszystko to trzeba jednak wziąć w nawias.
Czym jest więc ten film? Stosując psychoanalityczny klucz, można powiedzieć, że poruszającym, głęboko autorskim dziełem, którym Paweł Łoziński, dokonując swoistej ekspiacji za swój wcześniejszy film „Ojciec i syn”, śle list miłosny swemu ojcu, podejmując próbę rodzinnego pojednania.
Nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham, reż. Paweł Łoziński, prod. Polska, 76 min