Film

Aniołowie i zdrajcy

Recenzja filmu: „Historia Roja, czyli w ziemi lepiej słychać”, reż. Jerzy Zalewski

W tytułowej roli Krzysztof Zalewski-Brejdygant (pierwszy z lewej) W tytułowej roli Krzysztof Zalewski-Brejdygant (pierwszy z lewej) Kino Świat
Mimo dobrej środkowej części opowieści, czarno-białe podziały bardziej jednak irytują, niż angażują emocjonalnie.

Film „Historia Roja” to pierwsza pełnometrażowa fabuła oddająca hołd martyrologii żołnierzy wyklętych. Wbrew tytułowi nie jest to wyłącznie biografia Mieczysława Dziemieszkiewicza ps. Rój (w tej roli Krzysztof Zalewski-Brejdygant), członka NSZ, a później żołnierza Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, tylko całego pokolenia walczącego aż do początku lat 50. o wolną Polskę. Przywołani zostali m.in. kapitan Zbigniew Kulesza ps. Młot (Mariusz Bonaszewski), który po ujawnieniu w 1947 r. został skazany na dożywocie, podporucznik Józef Kozłowski ps. Las (Jerzy Światłoń), zamordowany w więzieniu na Mokotowie w 1949 r., oraz kapral Bronisław Gniazdowski (Wojciech Żołądkowicz), który zginął w obławie wraz ze starszym sierżantem Dziemieszkiewiczem w 1951 r. Propaganda PRL robiła z nich bandytów i antysemitów.

Historia Roja, czyli w ziemi lepiej słychać, reż. Jerzy Zalewski, prod. Polska, 135 min

Polityka 10.2016 (3049) z dnia 01.03.2016; Afisz. Premiery; s. 71
Oryginalny tytuł tekstu: "Aniołowie i zdrajcy"
Reklama