Powtórka z niezależności
Recenzja filmu: „Totart, czyli odzyskiwanie rozumu”, reż. Bartosz Paduch
Film Bartosza Paducha jest ciekawym dokumentem minionych czasów, ale mówi też coś bardzo ważnego o współczesności. Zbigniew Sajnóg, poeta, performer, który stał się liderem grupy Totart, napisał później, iż była ona „chęcią twórczego zaistnienia w sytuacji beznadziejnej”. Młodzi ludzie z Gdańska, głównie studenci, rozpoczęli wspólne działania artystyczne w 1986 r. Pisali wiersze, realizowali swe szalone pomysły podczas happeningów, manifestowali pod hasłem „Miasto, masa, masarnia”, mieszali surrealizm z dadaizmem, futuryzm z anarchizmem. Przede wszystkim chcieli być niezależni. Jak widzimy na ekranie, niemała część ich okołoartystycznych działań została udokumentowana. Najważniejsze jednak są rozmowy z byłymi totartowcami. Ta sama historia zostaje przedstawiona na różne sposoby, co pokazuje, jak trudno po latach zdefiniować fenomen grupy.
Głównym, choć nienarzucającym się bohaterem filmu jest Zbigniew Sajnóg, który w czasach, gdy jego koledzy, idąc z duchem nowej Polski, szukali zatrudnienia w telewizji i redakcjach, skrył się w sekcie Niebo. (Na początku wieku ukazały się nawet informacje, że nie żyje). W liście, który można znaleźć w internecie, Sajnóg oprotestowuje film Paducha. Jego widzenie sensu Totartu było bowiem i jest do dzisiaj inne. Ale film jest także o tym, że ideały nie przystają do rzeczywistości.
Totart, czyli odzyskiwanie rozumu, reż. Bartosz Paduch, prod. Polska, 80 min