Wesołe jest życie hipisów
Recenzja filmu: "Zamieszkajmy razem", reż. Stephane Robelin
Niezwyczajna młodość dawnych buntowników przekłada się również na ich niekonwencjonalną starość, o czym m.in. opowiada zadziorna komedia „Zamieszkajmy razem” Francuza Stephane’a Robelina. Jest ona poświęcona grupie przyjaciół, byłych aktywistów, hipisów i weteranów ’68 r., którzy po przekroczeniu wieku emerytalnego decydują się założyć coś w rodzaju komuny. Nie oglądając się na wątpliwej jakości pomoc socjalną, upokorzenia szpitalne, wymuszoną opiekę najbliższej rodziny, biorą stery losu w swoje ręce i zamieszkują pod jednym dachem. Dla dwóch pań (Jane Fonda, Geraldine Chaplin) oraz ich partnerów: romantyka (Guy Bedos), seksoholika (Claude Rich) i zapadającego na chorobę Alzheimera (Pierre Richard) będzie to powrót do wymarzonej utopii, sentymentalna podróż do krainy wiecznej rebelii, w której na starość trzeba zaprowadzić porządek i dokonać życiowego bilansu.
Odsłaniając ich wesołe, a potem coraz bardziej kłopotliwe (egoistyczne) przygody, reżyser nie traci dystansu, troszkę się z nich zgrywa, przekomarza z nimi, ale w bardzo łagodny sposób, daleki od roztrząsania psujących nastrój problemów, ot, choćby związanych z brakiem środków na utrzymanie, samotnością czy objawami niedołężności. Nad filmem unosi się aura bajkowej, pogodnej farsy mieszczańskiej o smakowaniu szczęścia przy budowie basenu, terapeutycznej roli przygotowywania wspólnych posiłków, picia wina, o solidarnym wsparciu, a przede wszystkim o późnej miłości nieznającej granic. W Niemczech „Zamieszkajmy razem” okazał się hitem, w Polsce sukcesu nie wróżę, bo od takiej wizji życia seniorów dzieli nas jeszcze przepaść.
Zamieszkajmy razem, reż. Stephane Robelin, prod. Francja, 96 min