Debiut niepodobny do innych: Adrian Panek zrobił bowiem film kostiumowy, który w dodatku nie jest ekranizacją literatury, a to u nas prawdziwa rzadkość. Początkującego reżysera zainteresował Jakub Frank (1726–91), jedna z najbardziej tajemniczych postaci swych czasów. „Miał on wizję Polski jako Ziemi Obiecanej – pisze Czesław Miłosz w „Historii literatury polskiej”. – Frank jako nowy mesjasz ogłosił koniec prawa żydowskiego, a prawdę rzekłszy, wszelkiego prawa…”. Zło złem zwyciężaj, można by najkrócej streścić filozofię fałszywego mesjasza. Pośród obyczajów frankistów były też orgiastyczne rytuały, co powodowało zgorszenie publiczne, a w rezultacie skazujący wyrok sądu. Frank spędził 12 lat w więzieniu w Częstochowie, następnie wyjechał za granicę, najpierw do Niemiec, potem do Wiednia, gdzie uzyskał znaczące wpływy na tamtejszym dworze. O tym okresie z życia Franka opowiada „Daas” (jedno z pojęć, którymi posługiwał się Frank, oznaczające gotowość na przyjęcie prawdy nowego mesjasza).
Debiutanta można pochwalić za ambicję i biegłość warsztatową; zwracają również uwagę zdjęcia Arkadiusza Tomiaka i staranne aktorstwo (m.in. Olgierd Łukaszewicz, Andrzej Chyra, Mariusz Bonaszewski). Największym minusem filmu o Franku jest natomiast to, że najmniej tu samego Franka. Na pierwszym planie znalazły się dwie inne postacie: radca wiedeńskiego dworu, podejrzewający spisek frankistów, oraz Polak, dawny wyznawca fałszywego mesjasza, skrzywdzony przez niego, teraz szukający sprawiedliwości. Niestety, chwilami sama intryga staje się nazbyt mętna. Wprost rzuca się w oczy, iż Panek jest reżyserem wierzącym przede wszystkim w obraz. Dlatego zamiast recenzji można by dać kilka pięknych fotosów z filmu.
Daas, reż. Adrian Panek, prod. Polska, 102 min