Projekt dziecko
Recenzja filmu: "Projekt dziecko, czyli ojciec potrzebny od zaraz", reż. Adam Dobrzycki
Jak można się domyślać, komedia Adama Dobrzyckiego (reżyser i scenarzysta) zainspirowana została publiczną debatą na temat in vitro. Autor filmu skupił się na tym, co w owej kwestii najważniejsze, czyli na problemie bezpłodności. Małżeństwo z kilkuletnim stażem (Dominika Ostałowska, Zbigniew Zamachowski) bezskutecznie stara się o dziecko i wreszcie wpada na pomysł, że dawcą nasienia może zostać któryś z przyjaciół. Tak zawiązana anegdota zapowiada moc atrakcji, tym bardziej że potencjalni dawcy nie są banalni: jeden jest gejem, a zarazem właścicielem rzeźni, drugi cierpi na chroniczną depresję, bo wciąż rzuca go narzeczona, zaś trzeci to z lekka psychopatyczny oficer wojska, wybierający się na wojnę do Afganistanu. Szkoda, że na zapowiedziach atrakcje się kończą. Wątek gejowski (para Tomasz Karolak, Michał Koterski) reżyser potraktował arcyzgodnie z poprawnością polityczną. W efekcie rzeczone fragmenty ześlizgują się z tonu komediowego w jakiś dziwnie melodramatyczny, a widok zalanego łzami Miśka Koterskiego nie tylko nie śmieszy, ale wręcz wywołuje współczucie dla niemocy reżysera. Pogrążony w depresji Marcin Sztabiński jest zwyczajnie nudny – ile razy można powtarzać frazę „Renata mnie rzuciła”?
Wedle oficjalnej klasyfikacji „Projekt dziecko, czyli ojciec potrzebny od zaraz” jest komedią obyczajową, ale ani zarys tła społecznego, ani modus vivendi bohaterów nie mówią nic, a najwyżej bardzo niewiele na temat polskiej obyczajowości współczesnej. Trzeba nie lada wysiłku, by z doborowej obsady aktorskiej wykrzesać tyle, ile udało się Dobrzyckiemu, czyli nic. Cóż, mamy kolejny dowód na nieustający kryzys polskiej komedii filmowej, wszak niewiele jest rzeczy bardziej żałosnych niż nieśmieszna komedia.