Kultura

Jazda na motorku

Mija 40 lat od śmierci kompozytorki Grażyny Bacewicz. To z jej muzyką Krystian Zimerman da w Polsce serię koncertów.

Natura – darząc mnie łaskawie zdolnościami kompozytorskimi – wyposażyła dodatkowo w coś, co pozwala na kultywowanie tych zdolności. Posiadam mianowicie maleńki, niewidoczny motorek, dzięki któremu w dziesięć minut robię to, co inni w godzinę (...). Kobieta obdarzona zdolnościami kompozytorskimi może być poważnym kompozytorem, może także wychodzić za mąż, może mieć dzieci, może podróżować, mieć przygody itd., itd., pod warunkiem posiadania owego motorka. Jeżeli natomiast nie ma go, lepiej niech nie zawraca sobie głowy”. Tak pisała Bacewicz w jednym z opowiadań z cyklu „Znak szczególny” (Czytelnik, Warszawa 1970) – była obdarzona też talentem pisarskim, choć większość jej spuścizny z tej dziedziny nie została do dziś wydana.

Była też znakomitą skrzypaczką, odnoszącą i na tym polu międzynarodowe sukcesy, łącznie z wyróżnieniem na I Międzynarodowym Konkursie im. Wieniawskiego (mogłaby uzyskać zapewne lepszą lokatę, gdyby nie stres, jaki przeżyła, gdy w przeddzień jej występu w II etapie okradziono jej mieszkanie). Koncertowała przez wiele lat, a zachowane, nieliczne niestety, nagrania świadczą o jej kunszcie. Z czasem zrezygnowała ze skrzypiec, by całkowicie poświęcić się komponowaniu.

Żyła tylko 60 lat, ale pozostawiła niezwykle bogaty dorobek. Była tytanem pracy, bo ta praca była jej największą pasją. Wychowała się w muzycznej rodzinie (jej brat Witold, później działający na Litwie jako Vytautas Bacevičius, został również kompozytorem, drugi brat Kiejstut – pianistą, siostra Wanda – poetką, ale też uczyła się muzyki), w kulcie rzemiosła, w etosie pozytywistycznym. Nie jest przypadkiem, że przez wiele lat najbliższą jej stylistyką był neoklasycyzm, nawiązujący do klasycznej dyscypliny formy. Później kompozytorka unowocześniła swój styl, zawsze jednak pozostając przy kunsztownym warsztacie.

Polityka 4.2009 (2689) z dnia 24.01.2009; Kultura; s. 57
Reklama