1. Misteria Paschalia i Sacrum-Profanum. Znów pierwsze miejsce w rankingu, bo też znów skoczyły jakościowo: wydłużyły się, występuje na nich absolutna czołówka wykonawców z danych dziedzin – muzyki dawnej i współczesnej.
2. Chopin i jego Europa. W tym roku festiwal złapał drugi oddech i wraca do czołówki rankingu. Rewelacyjni zwłaszcza wykonawcy grający na dawnych fortepianach.
3. Opera Wrocławska – romans z dziełami XX w. Dwie premiery: „Raj utracony” Pendereckiego oraz „Jutro” Bairda z „Kolonią karną” Bruzdowicz, a na jesieni – festiwal oper współczesnych. To pierwsza duża polska opera, która sobie na taki eksperyment pozwoliła, i oby tak dalej.
4. Sukcesy Pawła Mykietyna. Laureat Paszportu „Polityki” za 1999 r. najpierw dostał od PWA pierwszą własną płytę monograficzną; potem otrzymał pierwszą w historii nagrodę mediów publicznych Opus. Wykonanie jego „Pasji” we Wrocławiu i w Krakowie odbiło się szerokim echem.
5. Festiwal Beethovenowski. Lepszy niż w poprzednich latach, więcej ciekawych pozycji.
6. Festiwal Pendereckiego. Znakomity pomysł na uczczenie jednego z dwóch tegorocznych jubilatów, i to przy okazji wybitnych wykonawców, ale niestety zbyt jednostronny dobór repertuaru, obejmujący głównie utwory z „neoromantycznego” okresu, co niestety skutkowało monotonią.
7. Giulio Cesare. Pojedynczy spektakl i to w malutkiej Warszawskiej Operze Kameralnej, więc na dalszym planie, ale takiej jakości obsadę trudno na polskich scenach spotkać.
8. Warszawska Jesień. Trochę w tym roku słabsza, bo też i temat dominujący – muzyka hiszpańska i iberoamerykańska – okazał się rozczarowaniem. Niemniej jednak były i pozycje ciekawe poznawczo.
9. Wratislavia Cantans. Spada w rankingach, bo coraz bardziej staje się festiwalem zespołów Paula McCreesha i jego przyjaciół, zwłaszcza przy okazji tegorocznego tematu: muzyki angielskiej. Parę pozycji jednak wartych zapamiętania, jak np. recital Marka Padmore’a czy prawykonanie „Pasji” Mykietyna (zamówienie festiwalu).
10. Otwarcie Opery Krakowskiej. Czy Kraków zasługuje na operę – pytała kiedyś krakowska publicystka. Teraz się okaże, bo właśnie oddano do użytku nowy, pierwszy w historii (!) własny budynek, łącząc otwarcie z premierą „Diabłów z Loudun” Pendereckiego.