Kultura

Długie życie tanga

Fot.E.Carton,Flickr,CCbySA Fot.E.Carton,Flickr,CCbySA
Los dał tangu długie życie. Takie słowa cisną się na usta po obejrzeniu filmu dokumentalnego 'Café de los Maestros' Miguela Kohana.

Reżyser, zapraszając przed kamerę niegdysiejsze gwiazdy gatunku, obecnych siedemdziesięcio-, a nawet dziewięćdziesięciolatków, chciał z jednej strony przypomnieć jego przeszłość, z drugiej pokazać, że wciąż tętni ono życiem. Nostalgia nostalgią, niszowe fascynacje niszowymi fascynacjami, jednak życie tanga w świadomości współczesnych ludzi sprowadza się do kilku zasłyszanych w sklepie H&M melodii. Bo w takich miejscach najczęściej słyszymy remiksy utworów Gotan Project. Zespół trzyma rękę na pulsie rynku: zaraz po premierze filmu Khana i publikacji soundtracku, ukazała się płyta koncertowa Gotan Project, a także, z myślą o fanach, ten sam album w wersji ekskluzywnej - ze specjalnymi dodatkami. Nowobrzmieniowa wersja tanga - czy to się komuś podoba, czy nie - robi karierę na świecie. Jedni chwalą zespół za przypomnienie gatunku, unowocześnienie go i przyciągniecie do niego młodych. Dla innych lekkostrawność easy-listeningowej elektroniki, połączonej z modną egzotyką, oznacza banał, snobizm i koniunkturalizm, za którym nie stoją żadne estetyczne walory. To uładzone, przyjemne, profesjonalnie wykonane world music, dalekie zarówno od awangardowych poszukiwań, jak i od żywiołu, jakim niegdyś było tango, szczególnie u swych początków.

Początki te otacza legenda rozrywki zrodzonej w zaułkach portowych dzielnic nad La Platą, gdzieś między trotuarem, podejrzaną tancbudą i tanim burdelem. I na nic się zdadzą protesty rzetelnych badaczy - ich schludne genealogie przegrywają z malowniczą aurą nieczystej historii, której orędownikiem był Borges: „wydaje się, że bez mroków i nocy Buenos Aires tango nigdy nie mogłoby się narodzić."

Lata 70. XIX wieku. Argentyna przyciąga spragnionych lepszego życia, czasem uciekających przed wyrokami imigrantów: ubogich Włochów, Hiszpanów, Francuzów.

Reklama