Fotograf POLITYKI, niezrównany kompan
Zmarł Stanisław Ciok. Fotograf „Polityki”, niezrównany kompan
Z wykształcenia leśnik, z wyboru samotnik, z życiowej pasji fotograf i prasowy fotoreporter. Swoje pierwsze fotografie opublikował na łamach tygodnika „itd.” w 1985 r., potem ukazywały się one w wielu tytułach polskich i zagranicznych. W latach 90. Staszek związał się z POLITYKĄ. Należał do grona świetnych fotografów dokumentujących codzienne życie Polaków u schyłku PRL i w latach transformacji ustrojowo-społecznej. Był w swym fachu wręcz ortodoksyjny, fotografował tylko to, co zobaczył, co się zdarzyło naprawdę, odrzucał wszelkie inscenizacje. (Dlatego coraz gorzej czuł się w epoce selfie i wszechobecnych programów produkujących kadry fotograficzne).
Zdjęcia jego autorstwa zachowały walor dokumentów epoki. Bohaterów swoich prac traktował ciepło, ale rzeczywistość, w jakiej przychodziło im żyć – nierzadko ironicznie, ze sporym krytycyzmem. Zdjęcia wykonane przez Staszka prezentowano na wielu wystawach, trafiły do muzeów fotografii, a także do prywatnych kolekcji zagranicznych.
Był anegdociarzem. Ze swych licznych podróży służbowych przywoził opowieści komiczne, ale też bystre obserwacje społeczne. Dzięki temu bywał duszą towarzystwa. Wielu z nas, zwłaszcza reportażystów, zapamięta Cioka na zawsze jako niezrównanego kompana i przyjaciela, również w pracy. Sprawiał, że niemal każde wspólne przedsięwzięcie stawało się przygodą. Udowadniał całym sobą, że praca nie wyklucza przyjaźni, a przyjaźń – zgodnej współpracy.
Ale tak naprawdę w życiu prywatnym był – nazwijmy to tak – ascetycznym skautem. Unikał tłumów. Poza miastem czuł się wyraźnie lepiej niż w swoim warszawskim mieszkanku. Umiał rozpalić ognisko w każdych warunkach, utoczyć sok z pnia brzozy, uwielbiał spływy kajakowe w ciszy pozwalającej słyszeć przyrodę.