Ismail Kadare: pisarz arcyalbański. Przez 40 lat bawił się z reżimem w kotka i myszkę
Był gigantem, którego twórczość rozsławiła Albanię na świecie. Być może ostatnim przedstawicielem pokolenia literatów, którzy wiedzieli, że jedno fałszywe zdanie może kosztować życie. Uważnie obserwowany, żył w paranoicznym świecie stworzonym przez dyktatora, który przez lata bawił się z nim w kotka i myszkę. Dlatego nie da się opowiedzieć o Ismailu Kadarem bez Envera Hodży, człowieka, który zmienił Albanię w jeden z najbardziej izolowanych krajów świata.
Kadare mistrzowsko kreował gęste, kafkowskie narracje, w których bohater błądzi jak w labiryncie, zapadając się w kolejne pokłady zła. Jago książki pokazywały Albanię jako miejsce naznaczone dyktaturą i po uszy zanurzone w mityczną przeszłość. Biorąc pod uwagę miejsce, gdzie przyszedł na świat w 1936 r. – położoną na południu Gjirokastrę – trudno pomyśleć, że mógł pisać inaczej. Nazywa się ją kamiennym miastem, a sam Kadare napisał, że położona na zboczu góry Gijrkoastra „była jakby prehistoryczną istotą, która skamieniała w próbie wdrapania się na szczyt”. Tam czas naprawdę stanął w miejscu. W 1936 r. miastem wciąż rządziły rody, których korzenie można prześledzić pięć stuleci wstecz. Mieszkańcy tworzyli zwartą, hierarchiczną społeczność: cała władza, prestiż i pieniądze znajdowały się w rękach kilku wpływowych rodzin. W Gjirokastrze dobre nazwisko było wszystkim. Kadare miał szczęście, jego ród był stary i cieszył się szacunkiem.
Dzieciństwo pisarza przypadło na lata włoskiej okupacji Albanii (1939–43). Po Włochach przyszli Niemcy, a po ich odwrocie pod koniec 1944 r. władzę w Tiranie objął lider komunistycznego ruchu oporu, nierzucający się w oczy były nauczyciel