Na Facebooku jedna ze stron produkujących masowo treści napisała następującą wiadomość: „Wiedźmin 4 na pierwszym, 6-minutowym zwiastunie. Poznaliśmy głównego bohatera!”. Jak widać, w pewnych środowiskach feminatywy nie dość, że napotykają na opór, gdy idzie o jakąś mniej oczywistą nazwę zawodu czy neologizm, to wręcz następuje dewolucja – zapomina się o takim prostym słowie jak „bohaterka”. Główną bohaterką „The Witcher 4” (pod taką nazwą seria inspirowanych prozą Andrzeja Sapkowskiego gier jest znana na Zachodzie) jest bowiem Ciri, kiedyś księżniczka, dzisiaj – wiedźminka? Wiedźmin? Baba wiedźmin, kto to widział!
Jak widać na filmie zapowiadającym nowy projekt studia CD Projekt Red, poza zmianą bohaterki z wysłużonego i wymęczonego wiedźmina Geralta z Rivii na jego przybraną córkę Ciri (pełne nazwisko to Cirilla Fiona Elen Riannon; była już postacią grywalną we fragmentach „Wiedźmina 3”) można liczyć na 100 proc. wiedźmina w wiedźminie. Jest wioska na odludziu, zabobonni wieśniacy, dziewczyna prowadzona na pewną śmierć, czający się w mroku potwór – i potwory, które nigdzie się nie kryją, czyli ludzie.
Czytaj też: CD Projekt RED: mit milionera z pucybuta
Droga, na którą się wraca
Wróżąc z tych sześciominutowych fusów, można stwierdzić, że studio wybrało bezpieczną drogę. W komentarzach można znaleźć głosy zawiedzionych fanów, którzy po wyprawieniu na zasłużoną emeryturę Geralta liczyli na możliwość stworzenia postaci wiedźmina wedle własnego projektu, tak jak się to przyjęło robić w klasycznych grach wideo RPG. Seria „The Witcher” odchodziła jednak zawsze od tego rozwiązania na rzecz zbudowania fabuły opartej na konkretnej postaci literackiej. Inaczej było w innym projekcie CD Projekt Red, „Cyberpunku 2077”, grze, która została dowieziona z wielkim trudem z racji wstępnych ambicji. Można tam zaprojektować własną postać i wybrać dla niej jedną z trzech biografii, ale i źródłem nie była literatura, a podręcznik do „analogowego” RPG. Stworzenie interaktywnego scenariusza zawierającego tyle zmiennych jest niebanalne, a jego realizacja – kosztowna.
Kolejną zmianą, która ma ułatwić życie twórcom, jest przejście z autorskiego silnika gry REDengine na zmodyfikowany silnik Unreal 5. Własny silnik (oprogramowanie zarządzające różnymi aspektami gry) z jednej strony pozwala na większą swobodę i dopasowanie go do konkretnych potrzeb, z drugiej – generuje koszty w utrzymaniu i rozwoju. Możliwości U5 można podziwiać na filmiku – animacja, chociaż nie przedstawia właściwej gry, została wykonana właśnie w nim.
Miecz przeznaczenia
No właśnie – z właściwej gry jeszcze nic nie pokazano. Jedyne, czego się tak naprawdę dowiedzieliśmy, to jak wygląda dorosła Ciri pracująca jako wiedźmin. Wiedźminka? Baba wiedźmin. Twórcy gier bardzo lubią ukrywać w swoich produkcjach tzw. easter eggi, czyli jajka wielkanocne – niespodzianki. W jednym z dialogów w „Wiedźminie 3” Ciri opowiadała o wizji dziwnego świata, która zapowiadała nadchodzący „Cyberpunk 2077”; kto zaś ukończył jedną ze ścieżek fabularnych tej futurystycznej przygody, mógł być świadkiem metamorfozy pewnej postaci, jakby zapowiadającej nadchodzącą grę o przygodach Ciri.
Zmiana bohatera na bohaterkę dziwić nikogo zatem nie powinna. Ba, kto czytał książki Andrzeja Sapkowskiego, doskonale zdaje sobie sprawę, że to właśnie młoda adeptka wiedźmińskiego rzemiosła w pewnym momencie staje się główną bohaterką sagi. Zawsze odczuwałem głód jej dalszych przygód i z tego powodu nieco rozczarował mnie powrót Sapkowskiego do wcześniejszych przygód Geralta w jego najnowszych książkach.
Czy gra ten głód zaspokoi? Nie tak bardzo, jakbym chciał – przede wszystkim jestem ciekaw, jakie pomysły siedziały w głowie Sapkowskiego; po drugie, chciałbym jakiegoś szaleństwa i ekstrawagancji, jakie cechowały ostatni tom sagi, ale nic na razie nie wskazuje, żeby twórcy gry mieli iść tą drogą. W komunikacie prasowym reżyser gry Sebastian Kalemba powiedział, że z perspektywy Ciri chce spróbować „odpowiedzieć na pytanie, co naprawdę znaczy być wiedźminem w tym brutalnym, mrocznym świecie”.
Czytaj też: Czytamy i oceniamy nowego Wiedźmina Sapkowskiego
Wiedźmy i wiedźmini
W eseju w „Tygodniku Powszechnym” Marcin Napiórkowski postawił żartobliwą tezę, że Geralt jako rocznik 1986 (wtedy ukazało się pierwsze opowiadanie Sapkowskiego) należy do pokolenia milenialsów. No nie do końca – był już przecież dorosłym mężczyzną opowiadanym przez innego dorosłego mężczyznę, ale w literaturze fantasty – zatem dla młodzieży wyobrażającej sobie dorosłość. Tymczasem w wydanym właśnie „Rozdrożu kruków” Sapkowski pokazuje Geralta jako młodzieńca – i pisze dla dorosłych wyobrażających sobie młodość.
Podobne wrażenie robi Ciri z trailera „Wiedźmina 4”; jest pewnym wyobrażeniem młodej dziewczyny, która idzie przez mroczny świat z dwoma mieczami. Widać jej gniew, który doskonale rozumieją kobiety z naszego świata; kiedy na przemoc wobec dziewczyny reaguje młody wiedźmin Geralt i wiedźminka Ciri, widać, że ma to zupełnie inny kontekst. Jak ten potencjał zostanie wykorzystany fabularnie, pokaże czas. Trzymam kciuki (na padzie), żeby się udało.
Dekadę temu nie tylko czekaliśmy na premierę „Wiedźmina 3”, ale byliśmy świadkami Gamergate – obrzydliwej kampanii nienawiści wymierzonej w kobiety zajmujące się grami. Był to poligon dla skrajnie prawicowych polityków, którzy zrozumieli, jak łatwo w sieci manipulować emocjami.
Okazuje się, że Gamergate się nie skończyło – farmerzy hejtu rozłożyli kramiki w mediach społecznościowych i próbują wywoływać kolejne bezpodstawne histerie (jak lukratywny jest to biznes, pokazuje przykład youtubowego Kanału Zero). Nikogo nie zdziwiło, że przyczepili się do pomysłu obsadzenia Ciri w głównej roli. Kiedyś nazywali to „poprawnością polityczną”, potem „ideologią gender”, następnie „woke”, a obecnie – DEI (od Diversity, Equity, Inclusion, czyli standardów mających wprowadzać różnorodność, równość i integrację w organizacjach). To nieskończona wojna – przeszkadza, że kobieta; powiesz, że tak było w książkach, to powiedzą, że brzydka. Brzydka i feministka, na szczęście z dwoma mieczami. Jednym na potwory, a drugim na trolle.