Czas apokalipsy
Gnoza warta Nobla? Tomasz Plata na nowo odczytuje Tokarczuk. Apokalipsa wisi w powietrzu
Figura czułego narratora poruszyła wielu słuchaczy wykładu noblowskiego Olgi Tokarczuk. Pisarka mówiła w nim o kondycji literatury i potrzebie fikcji jako najlepszego sposobu docierania do prawdy, która polega na czymś więcej niż na snuciu faktograficznej opowieści o postrzeganej rzeczywistości. Więcej – noblistka żywi przekonanie, że potrzebna i możliwa jest nowa uniwersalna opowieść wyrażająca świat w jego złożoności. Kluczem do niej ma być czułość, „najskromniejsza odmiana miłości”, która „dostrzega między nami więzi, podobieństwa i tożsamości. Jest tym trybem patrzenia, które ukazuje świat jako żywy, żyjący, powiązany ze sobą, współpracujący i od siebie współzależny”. Czuły narrator ma mieć moc podobną do tej, jaką dysponował „cudowny opowiadacz” z Biblii, wiedzący, co czynił i uznawał za dobre Bóg, tworząc świat.
Tomasz Plata, uważny i krytyczny badacz polskiej kultury, nie ulega urokowi figury czułego narratora. Nie przekonuje go postulat czułości, a w pomyśle Olgi Tokarczuk widzi utopię. Dokładniej – retrotopię, czyli próbę powrotu do wyimaginowanej lepszej przeszłości, kiedy świat układał się w całość i miał sens. To świat sprzed narodzin nowoczesnej nauki i będącego jego skutkiem projektu nowoczesności. Projekt ów próbował podporządkować rzeczywistość rozumowi, redukując ją do tego, co da się zmierzyć, sklasyfikować, wyrazić w formie hierarchicznych relacji. Przeciwieństwem uniwersum, którego bohaterem stał się naukowiec podążający na wzór Izaaka Newtona drogą metody naukowej, jest świat uznający rolę wiedźm, czarownic dysponujących wiedzą o rzeczywistości wynikającą z czułego z nią zespolenia.
W nowoczesności miejsca dla wiedźm nie było, spłonęły na stosach w ramach procesu porządkowania struktury społecznej w zdyscyplinowaną maszynę kapitalizmu.