Kultura

Marzenie handlarzy

Małgorzata Omilanowska, nowa szefowa Zamku Królewskiego: Pod rządami PiS bezpieczniki znikły. Talerz za 70 tys. dol. to nie wyjątek

Prof. dr hab. Małgorzata Omilanowska-Kiljańczyk Prof. dr hab. Małgorzata Omilanowska-Kiljańczyk Leszek Zych / Polityka
Wszyscy się zorientowali, że tu się kupuje bez trzymanki i bez pytania o cenę – mówi Małgorzata Omilanowska, dyrektorka Zamku Królewskiego, o polityce zakupowej jej poprzednika Wojciecha Fałkowskiego.

PIOTR SARZYŃSKI: – Dziewięć lat temu rada powiernicza Zamku Królewskiego w Warszawie wybrała panią na stanowisko dyrektora. Minister Piotr Gliński decyzji nie zaakceptował. Czy przekraczając teraz próg tego gabinetu, miała pani poczucie dziejowej sprawiedliwości?
MAŁGORZATA OMILANOWSKA: – Miałam, bo przypominali mi o niej wszyscy znajomi i przyjaciele. Ale tak naprawdę w duszy trochę żal, że zdarzyło się to dopiero teraz, kiedy jestem o dziewięć lat starsza.

Było dziewięć lat czekania, to może należało poczekać jeszcze dwa–trzy miesiące, aż wygaśnie kontrakt pani poprzednika, i naturalnie przejąć schedę?
To była decyzja pani minister, ale mogę z pełną odpowiedzialnością za słowo powiedzieć, że nie, nie należało czekać. Podejmowane przez mojego poprzednika decyzje dotyczące finansów publicznych były poważnym obciążeniem dla budżetu państwa i częstokroć sprzeczne z zasadami, jakie obowiązują osoby dysponujące środkami publicznymi.

Naprawdę mogło się zdarzyć jeszcze coś złego przez te dwa–trzy miesiące?
Tak. I to dużo. Ostatnia transakcja została dokonana przez dyrektora już w czasie, gdy wiedział, że rozpoczęto procedurę rozwiązania z nim kontraktu. Wiedząc, że odchodzi, wydał kolejne pieniądze polskiego podatnika według swojego uznania. Gdyby spędził tu jeszcze dwa miesiące, to prawdopodobnie tych środków wydałby jeszcze więcej.

Odwołano dyrektora, a przy okazji odwołana została planowana przez niego wystawa, która elektryzowała miłośników sztuki: prac Rafaela Santi.
Niezupełnie. Tę decyzję podjął prof. Fałkowski jeszcze w lipcu, czyli trzy miesiące przed moim przyjściem. Kiedy ja rozpoczęłam pracę, nie było nawet śladu po jakichkolwiek przygotowaniach, umowy na wypożyczenia zostały już rozwiązane, a scenografii nawet nie zaczęto projektować.

Polityka 47.2024 (3490) z dnia 12.11.2024; Kultura; s. 82
Oryginalny tytuł tekstu: "Marzenie handlarzy"
Reklama