Kultura

Sztuka przebijania sufitów

Sztuka przebijania sufitów? Wystawa w Sopocie to najważniejsze wydarzenie jesieni

Ewa Partum, „Gimnastyka konceptualna”, 1972/1997 r. Ewa Partum, „Gimnastyka konceptualna”, 1972/1997 r. materiały prasowe
W Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie otwarto wielką wystawę polskiej sztuki feministycznej. Czyli takiej, o której istnieniu wiedzą wszyscy, ale tylko nieliczni mogą z czystym sumieniem powiedzieć, że mają o niej jakie takie pojęcie.

Nie ma zgody w kwestii początków sztuki feministycznej. Historycy i krytycy nieortodoksyjni sugerują, że istniała praktycznie zawsze, we wszystkich epokach, choć oczywiście w XX w. gwałtownie się rozwinęła. Ortodoksi proponują różne czasowe cezury, z których najpopularniejsza jest związana z tzw. drugą falą feminizmu, czyli przełomem lat 60. i 70. XX w. Wówczas ukazał się legendarny, dopiero niedawno wydany po polsku, esej Lindy Nochlin „Dlaczego nie było wielkich artystek?” tłumaczący, że nieobecność kobiet w historii sztuki spowodowana była nie brakiem talentów, lecz wyłącznie warunkami zewnętrznymi: utrudnionym dostępem do artystycznej edukacji, standardami obyczajowymi, ograniczeniami społecznymi.

Wspomniane dekady przyniosły nie tylko ożywienie ruchów feministycznych na Zachodzie, ale też istotną zmianę paradygmatu sztuki uprawianej przez kobiety. Wcześniej zabiegały one nie tyle o zaakceptowanie ich artystycznej tożsamości, ile raczej o uznanie ich dzieł za równie dobre jak te, które wyszły spod ręki mężczyzn. Było to więc bardziej aspirowanie do świata już utrwalonego niż próba rozpychania się i tworzenia nowych emancypacyjnych systemów wartości. Świetnym rodzimym przykładem jest Magdalena Abakanowicz, która wręcz organicznie unikała kojarzenia jej prac z pojęciem feminizmu i dążyła, by na jej dzieła patrzeć bez pryzmatu zaimków osobowych.

Maria Pinińska-Bereś, „Maszynka miłości”, 1969 r.materiały prasoweMaria Pinińska-Bereś, „Maszynka miłości”, 1969 r.

Pierwiastek kobiecej tożsamości

Lata 70. to czas, gdy także w Polsce zaczyna się rodzić sztuka, w której pierwiastek kobiecej tożsamości odgrywał ważną rolę. Z tym, co wówczas działo się na świecie, miała kilka punktów stycznych, przede wszystkim związanych z formą wypowiedzi. Otóż artystki dość szybko przekonały się, że trudno im walczyć o widoczność na polu dawno już zajętym i dobrze uklepanym przez mężczyzn, a więc w malarstwie, grafice czy klasycznej rzeźbie.

Polityka 45.2024 (3488) z dnia 29.10.2024; Kultura; s. 79
Oryginalny tytuł tekstu: "Sztuka przebijania sufitów"
Reklama