Książki dla najmłodszych na dłuższe wieczory. I jeden z lepszych komiksów roku
Aleksandra i Daniel Mizielińscy, Miasto tańczącego karpia, Dwie Siostry
Zacznijmy od publikacji, z którą można spędzić co najmniej kilkadziesiąt godzin. Duet Mizielińskich, który zawsze lubił przemycać do swoich książek elementy gier, tym razem stworzył bogatą i trochę złożoną (na początek mały czytelnik musi się trochę wdrożyć) grę paragrafową, która ma bardzo luźną formułę. Można by to porównać do komputerowych tytułów z otwartym światem. Na niezwykle bogatych w detale rozkładówkach autorzy ukryli mnóstwo historii, które przenikają się i krzyżują. Rzecz wymaga skupienia, ale przynosi sporo satysfakcji.
Regina Giménez, Góry, przeł. Karolina Jaszeczka, Druga Noga
A jeśli ktoś zamiast barokowego natłoku woli minimalizm formy, „Góry” będą bardzo dobrym pomysłem. To niejako kontynuacja wcześniejszej pozycji tej autorki, czyli „GEO-grafiki”. I tym razem mamy tu bardzo proste, świetnie skomponowane, geometryczne infografiki. Górska historia Gimenez nie obejmuje jedynie gór na powierzchni ziemi, ale także góry znajdujące się pod wodą. Ten szerszy kontekst zmienia zupełnie nasz punkt widzenia i jest bardzo inspirujący.
Luke Pearson, Hilda i Rożek. Ucieczka przed deszczem, przeł. Hubert Brychczyński, Krótkie Gatki
„Hildia i Rożek” to nowa seria, która dzieje się w świecie ciekawskiej dziewczynki uwielbiającej przygody, szczególnie w towarzystwie mitycznych istot. Teoretycznie skierowana jest do młodszych czytelników. I owszem, mamy tu większe kadry (a co za tym idzie, jest ich mniej na stronie), ale atmosfera opowieści zupełnie się nie zmienia. Jest tak samo tajemniczo i magiczne. Z tą różnicą, że Rożek z pupila Hildy staje się tu równorzędnym bohaterem.
Tanja Esch, Boris, Babette i niejeden szkielet, Tashka
To jeden z najlepszych komiksów dla dzieci, które trafiły w moje ręce w tym roku. Tanja Esch tworzy bardzo prostą, a jednocześnie niezwykle subtelną i przenikliwą historię o odmienności. Tytułowa „Babette” jest nieokreślonym stworzeniem – ma żółte futro, wygląda jak skrzyżowanie bobra z łasicą, umie mówić i ma dziwne upodobania, np. kocha szkielety. Ale jak się szybko okazuje, w domu Borisa – chłopca, który przygarnia Babette – to wcale nie żółty zwierzak jest najdziwniejszy. Szalenie błyskotliwa i nieoczywista opowieść.
Alice Gendron, Mini ADHD coach, przeł. Anna Czechowska, Relacja
A jeśli jesteśmy przy odmienności, to na koniec warto rzucić okiem na książkę, która może przydać się każdemu nastolatkowi z diagnozą ADHD. Nawet jeśli mamy alergię na wyraz „coach”, to i tak publikacja w bardzo atrakcyjny wizualnie sposób opowiada o specyfice tej neuroróżnorodności. Mamy tu bowiem krótkie, emocjonalne (jak to w ADHD) szorty komiksowe połączone z tekstem. Poza tym to narracja pierwszoosobowa, a zatem osobista i jednocześnie zabawna.