Długie opętanie
„Diabły” Kleczewskiej o skandalach na plebaniach. Kościół znów nie będzie zachwycony
Kluczowe wydarzenia miały miejsce w prowincjonalnym Loudun w zachodniej Francji w latach 1632–34. Wtedy to demony zawładnęły duszą i ciałem matki Joanny od Aniołów, przeoryszy klasztoru urszulanek, oraz podlegających jej zakonnic. O rzucenie czarów na siostry oraz lubieżne czyny oskarżono księdza Urbaina Grandiera, charyzmatycznego proboszcza pobliskiej parafii, który nie krył się z liberalnymi poglądami i stylem życia. W 1634 r. został spalony na stosie. Do Loudun przybyli zaś egzorcyści, wśród nich ksiądz Surin, dla którego kontakt z matką Joanną i jej opętanym zakonem skończył się ciężką psychozą i kolejne dwie dekady spędził w zamknięciu w piwnicy.
Spalenie Grandiera nie uwolniło jednak sióstr od Złego. Opętania w Loudun ciągnęły się około dekady, stając się atrakcją turystyczną. Uwolniło za to Kościół oraz lokalnych i królewskich notabli od niewygodnego księdza. Elokwentny i przystojny Urbain Grandier słowem, piórem i czynem sprzeciwiał się bowiem obowiązkowi celibatu. Głosił libertyńskie kazania, ogłaszał rozprawy i miewał kochanki, a z nimi dzieci. Miarka się ponoć przebrała, gdy w ciążę zaszła z nim córka jednego z miejskich dostojników. Słane do kurii skargi nie przyniosły efektu, więc w mieście narodził się inny plan: zamiast oskarżenia o jurność oskarżenie o czary. Zauroczona księdzem matka Joanna miała się ponoć okazać bardzo podatna na sugestie swoich spowiedników, że za niewygodnymi dla niej uczuciami stoi Diabeł i jego uczeń Grandier. Tak przynajmniej utrzymują racjonaliści.
Kościół zamknięty
Może i te donosy pozostałyby bez reakcji, jednak małe Loudun stanęło na drodze wielkiej polityki i stało się inaczej. Kardynał Richelieu, druga po królu Ludwiku XIII osoba w ówczesnej Francji, twardą ręką wdrażał plan budowy autorytarnego państwa.