Kultura

Ostatni samuraj

Alain Delon. Francuski James Dean, współczesny Adonis, ostatni samuraj

Alain Delon w filmie „Rocco i jego bracia” Luchino Viscontiego, 1960 r. Alain Delon w filmie „Rocco i jego bracia” Luchino Viscontiego, 1960 r. Marceau Cocinor/Titanus Spa / East News
Odszedł Alain Delon, największy gwiazdor złotej ery francuskiego kina. Wybitny aktor i fascynujący, niejednoznaczny człowiek.

„Mówię, co myślę, kiedy chcę i jak chcę. Nie można mnie powstrzymać” – deklarował Alain Delon. Niepowstrzymany wydawał się także na ekranie. Doskonale czuł się w rolach gliniarzy i bandytów, czułych kochanków i wyrachowanych manipulantów. Jego kinową filmografię jakże symbolicznie wieńczy rola Juliusza Cezara w jednej z ekranizacji komiksowych przygód Asteriksa. Kto, jeśli nie Delon, miałby być cesarzem francuskiego kina? Blisko 100 ról, które zagrał w ciągu trwającej z górą 60 lat aktorskiej kariery, zapewniło mu nieśmiertelność. „Melancholijny, popularny, skryty, był kimś więcej niż gwiazdą: był francuskim pomnikiem” – napisał na wieść o śmierci aktora prezydent Francji Emmanuel Macron.

Delon miał za sobą traumatyczne dzieciństwo: pochodził z rozbitej rodziny, dorastał w czasie wojny, często wdawał się w bójki z kolegami, był wyrzucany z kolejnych szkół, zadawał się z młodzieżowymi gangami. W końcu porzucił edukację i wstąpił do wojska, gdzie też nie unikał kłopotów, za kradzieże dostał wybór: albo trafi do więzienia, albo przedłuży służbę. Został w armii, brał udział w wojnie indochińskiej, m.in. w decydującej bitwie o Dien Bien Phu. Po powrocie do Francji zbliżył się do paryskiego półświatka, pociągało go życie na krawędzi, wreszcie poczuł się częścią jakiejś społeczności, może wyrzuconej poza nawias, lecz kierującej się specyficznym kodeksem moralnym.

Kino było jego żywiołem

Z półświatka wyrwało go kino. Debiutował jako 22-latek drugoplanowym występem w kryminale „Kiedy wmiesza się kobieta” (1957 r.) i wtedy od jednego z hollywoodzkich agentów dostał propozycję wyjazdu do Stanów Zjednoczonych. Wolał jednak zostać we Francji i już trzy lata później, dzięki roli Toma Ripleya w filmie Renégo Clémenta „W pełnym słońcu”, stał się wielką gwiazdą.

Polityka 35.2024 (3478) z dnia 20.08.2024; Pożegnanie; s. 87
Oryginalny tytuł tekstu: "Ostatni samuraj"
Reklama