Ekstatyczny pesymista
Czesław Miłosz: ekstatyczny pesymista. 20 lat po śmierci nadal czytany, odkrywany, aktualny
W 2004 r. pogrzeb Czesława Miłosza odbywał się w nerwowej atmosferze, bo prawica groziła zamieszkami. W czasie pogrzebu na krakowskiej Skałce w Radiu Maryja i „Naszym Dzienniku” rozpętała się nagonka na poetę za jego antypolskość, kosmopolityzm, komunizm i wrogość wobec katolicyzmu. Pomógł dopiero telegram papieża Jana Pawła II, który cytował słowa poety, że był wierny ortodoksji. Potem, w 2011 r., w setną rocznicę urodzin noblisty, toczyły się w Sejmie spory o ustanowienie Roku Miłosza.
W tym roku znów obchodzimy Rok Miłosza. 14 sierpnia mija 20 lat od jego śmierci. Oprócz okolicznościowych wystaw dostajemy wznowienia jego książek, m.in. zbioru wierszy „Ocalenie” z 1945 r. i „Ziemi Ulro” z 1977 r. Ta druga ukazała się ze wstępem Olgi Tokarczuk, która zauważa, że powrót po latach do tej książki jest bardzo ożywczy, bo Miłosz miał wielki dar prowadzenia czytelników przez meandry skomplikowanej wyobraźni Swedenborga, Blake’a, Oskara Władysława Miłosza (krewny autora „Ziemi Ulro”), a także Mickiewicza, Dostojewskiego czy Gombrowicza. I robił to w sposób fascynujący i żywy.
Katastrofista z nadzieją
Dobrze zresztą najpierw przeczytać „Ocalenie”, w którym znalazły się też jego katastroficzne wiersze przedwojenne, i potem wiersze, które były reakcją na wojenną rzeczywistość, na Zagładę, na gruzy miasta. Wiele z tych tekstów dobrze znamy, narosły wokół nich interpretacje, niektóre funkcjonują jako powtarzane frazy, takie jak: „czym jest poezja, która nie ocala”, „jest taka cierpienia granica, za którą się uśmiech pogodny zaczyna”. „Świat. Poema naiwne”, cykl wierszy pisany w czasie wojny, budujący obraz świata doskonałego i harmonijnego, odskoczni od strasznej rzeczywistości, ostatnio został wydany w Ukrainie, właśnie w czasie wojny.