Kultura

Pan zemsta

Hrabia Monte Christo ma 200 lat. Dlaczego wciąż tak fascynuje? Dobre sagi starzeją się powoli

Pierre Niney jako Edmond Dantès w najnowszej ekranizacji „Hrabiego Monte Christo” Pierre Niney jako Edmond Dantès w najnowszej ekranizacji „Hrabiego Monte Christo” Alamy / BEW
Już prawie 200 lat jest bohaterem masowej wyobraźni. Skąd ta fascynacja i niegasnąca popularność Edmonda Dantèsa vel hrabiego Monte Christo?

Obok „Trzech muszkieterów” „Hrabia Monte Christo” jest najchętniej czytaną powieścią Aleksandra Dumasa. Książka dawno została przetłumaczona na wszystkie współczesne języki, a na jej podstawie lub z zaczerpniętymi z powieści postaciami powstało ponad 20 filmów kinowych, kilkanaście seriali telewizyjnych (w tym animowane), pięć musicali, dwie gry komputerowe (m.in. „Wiedźmin 3”, odnoszący się do Dumasa w krótkim epizodzie) oraz mnóstwo komiksów. Lista jest niekompletna, gdyż nie uwzględnia mang ani filmów posługujących się nazwą „Monte Cristo”.

Pierwsza, niema wersja „Hrabiego Monte Christo” powstała już w 1908 r. Pięcioaktowy, czarno-biały film trwał zaledwie 14 min i ilustrował jedynie w formie teatralnych scenek udramatyzowane sytuacje, m.in. aresztowanie i ucieczkę herosa, granego przez całkiem dziś zapomnianego Hobarta Boswortha. O niewyczerpanym potencjale niemiłosiernie eksploatowanego przez popkulturę mitu świadczy m.in. to, że imieniem bajecznie bogatego arystokraty o podwójnej tożsamości ochrzczono słynną kopalnię złota i markę luksusowych kubańskich cygar (Montecristo), nie mówiąc o tym, że tysiące barów i kasyn zachęcają do hazardu, podpierając się jego legendą.

W tym tygodniu do multipleksów wchodzi najnowsza, prawdopodobnie 24. filmowa wersja jego przygód, która raczej nie stanie się szybko przemykającym wakacyjnym meteorem. Widowisko nakręcili Francuzi, nie skąpiąc przy tym pieniędzy. Trzygodzinna ekranizacja kosztowała 42,9 mln euro. To najdroższa tegoroczna produkcja nad Sekwaną, uhonorowana zresztą premierą na prestiżowym festiwalu w Cannes, gdzie spotkała się z 12-minutową owacją.

Film przyciąga rozmachem i młodą obsadą, spisującą się nad wyraz dobrze. Rzecz wygląda, jakby wyszła spod ręki hollywoodzkich specjalistów rozumiejących wysokie wymagania widowni.

Polityka 33.2024 (3476) z dnia 06.08.2024; Kultura; s. 76
Oryginalny tytuł tekstu: "Pan zemsta"
Reklama