K-klasyka
Jak Koreańczycy podbijają świat muzyki klasycznej. Słychać ją nawet w słynnych k-dramach
Yunchan Lim dwa lata temu stał się rewelacją pianistycznego konkursu im. Vana Cliburna w Fort Worth w Teksasie, jednego z najbardziej prestiżowych na świecie. Jako 18-latek brawurowo go wygrał, zostając przy tym najmłodszym zwycięzcą w jego 60-letniej historii. Podpisał kontrakt z wytwórnią Decca, a jego pierwsza płyta zawierała konkursowe nagrania „Etiud transcendentalnych” Liszta. Właśnie wyszła druga, z kompletem etiud Chopina z op. 10 i 25 – rewelacyjna nie tylko pod względem techniki, ale i interpretacji muzycznej. Na nasz Konkurs Chopinowski Lim już raczej nie musi przyjeżdżać.
W swoim kraju wywołał sensację. Prasa pisała o nim jako o „odpowiedzi muzyki klasycznej na K-pop”, jego nagrania na YouTube stały się wiralami, a fani, którzy oblegają go jak gwiazdę rocka, kupują koszulki z jego podobizną, czego zresztą ten skromny, żyjący tylko muzyką chłopak nie znosi. Muzykę klasyczną pokochał, słuchając nagrań utworów Chopina i Liszta, które odtwarzała w domu jego matka. W domu nie było instrumentu, ale rodzice kupili pianino, gdy miał siedem lat, poszedł do szkoły i trzeba było wybrać mu zajęcia pozaszkolne. Szybko wykazał wielki talent i z rodzinnego Siheung pojechał do Seulu, by uczyć się u cenionego pedagoga Minsoo Sohna. Teraz przeniósł się za nim do New England Conservatory of Music w Bostonie.
Podobne poruszenie w Korei wywołał Seong-Jin Cho swoim zwycięstwem w warszawskim Konkursie Chopinowskim w 2015 r. Był to zresztą jego kolejny międzynarodowy sukces, po nagrodach w Hamamatsu i Moskwie. Promowany przez firmę Deutsche Grammophon okazał się dla niej żyłą złota – sprzedaż płyt z muzyką klasyczną w Korei już tydzień po jego zwycięstwie wzrosła o 400 proc. w stosunku do poprzedniego roku. Pianista nadal podbija świat, występując na najważniejszych scenach i z najlepszymi orkiestrami.