Wyjść z ludzkiego zoo
Wyjść z ludzkiego zoo. Co mówi o kinie (i świecie) nowa fala wstrząsających dokumentów
Rdzenne narody przez wieki podbijane, a potem unicestwiane przez białego człowieka, coraz donośniej upominają się o powrót na mapę historii. Kino dokumentalne od lat uważnie śledzi te dramatyczne rozliczenia kolonialno-rasistowskich prześladowań. Niektóre z głośnych ostatnio tytułów przedstawi 21. edycja festiwalu Millennium Docs Against Gravity w sekcji First Nations (Pierwsze narody) pod szyldem POLITYKI.
O eksterminacji ludów afrykańskich, domagających się uznania kolonializmu i niewolnictwa za zbrodnie przeciwko ludzkości, powstało dotąd wiele wstrząsających filmów. Nowszy wątek to traumatyczna przeszłość Kanady, kolonizowanej i ewangelizowanej przez Europejczyków w nie mniej brutalny i krwawy sposób przez niemal cały XX w. Debata poświęcona krzywdzie wyrządzonej tutejszym pierwotnym społecznościom jest relatywnie nowa. A nagrodzony w tym roku za reżyserię na festiwalu Sundance „Sugarcane” Juliana Brave NoiseCata i Emily Kassie (będzie pokazywany podczas festiwalu) na przykładzie dziejów rodziny reżysera, jego ojca i babci wychowanych w jednej z owianych złą sławą szkół z internatem pokazuje brutalny los wielu Inuitów, Metysów, a także innych nomadyjskich ludów dalekiej Północy, które pod pretekstem niesienia kaganka oświaty traktowano z wyjątkowym okrucieństwem.
Tylko Watykan milczy
Zaczyna się od sensacyjnej informacji emitowanej w lokalnej stacji radiowej o odnalezieniu 215 nieoznaczonych grobów nieopodal Williams Lake w bliskim sąsiedztwie dawnej szkoły z internatem w rezerwacie Sugarcane. W wyniku prywatnego śledztwa okazuje się, że znajdują się w nich ciała dzieci, które próbowały stamtąd uciec, popełniały samobójstwa, były torturowane. Najpowszechniejszą metodą znęcania się było głodzenie, bicie pejczem, skuwanie kajdankami, zmuszanie do stania na mrozie lub śniegu w lekkich ubraniach, trzymania nad głowami w pozycji klęczącej ciężkich przedmiotów czy nakazywanie zjadania wymiocin.