Kultura

Stany podzielone Ameryki

„Civil War”: jeśli ten film oddaje nastroje Ameryki, to nie ma dobrych wiadomości

Kirsten Dunst jako fotoreporterka Lee Kirsten Dunst jako fotoreporterka Lee materiały prasowe
Amerykanie żyją w strachu przed drugą wojną secesyjną. A popkultura coraz rzadziej przynosi pocieszenie. Świetny film Alexa Garlanda „Civil War” sugeruje, że mit narodowej jedności już dawno upadł.

Jeżeli potraktujemy popkulturę jako miernik nastrojów społecznych, Hollywood nie ma dla nas dobrych wiadomości. „Civil War” sugeruje, że nie warto już zadawać pytania, czy w USA wybuchnie druga wojna domowa. Należy raczej zapytać: kiedy?

Alex Garland w swoim filmie wrzuca widzów w sam środek wydarzeń. Nie tłumaczy, co było przyczyną secesji stanów Południa i buntu przeciwko władzy federalnej. Nie ocenia wprost żadnej z walczących stron, podrzuca jedynie tropy świadczące o tym, że część kraju zbuntowała się przeciwko tyranii nieprzewidywalnego prezydenta, który doprowadził do erozji struktur państwowych i społecznych. Siły buntowników zbliżają się do Waszyngtonu, upadek Białego Domu jest bliski, na prezydenta został już wydany wyrok – żadna z walczących stron nie pozostawia miejsca na negocjacje i traktaty pokojowe. Zwycięstwo albo śmierć.

Źródła konfliktu nie są w tym przypadku tak bardzo istotne: Ameryka to beczka prochu, a lont się już dopala – sugeruje Garland. Nieprzypadkowo film trafia na ekrany kin w roku wyborczym, gdy perspektywa drugiej prezydentury Donalda Trumpa wydaje się bardziej realna niż cztery lata temu, gdy ubiegał się o reelekcję po raz pierwszy.

Garland unika w „Civil War” jednoznacznych deklaracji, lecz w żadnym razie nie symetryzuje. Narzuca widzom punkt widzenia grupy dziennikarzy – wśród nich granej przez Kirsten Dunst fotoreporterki Lee – próbujących przedostać się do Waszyngtonu na wywiad z prezydentem, być może ostatni, jaki uda się przeprowadzić. Lecz tylko z pozoru jest to spojrzenie bezstronne: w czasie wojny nie ma miejsca na pustosłowie w stylu „wszyscy jesteśmy winni”. Bohaterka Dunst jest wypalona, cyniczna, sprawia wrażenie niewrażliwej na cierpienia innych ludzi, lecz przecież dokumentuje wojenne zbrodnie ze świadomością, że to praca daleka od obiektywizmu.

Polityka 16.2024 (3460) z dnia 09.04.2024; Kultura; s. 74
Oryginalny tytuł tekstu: "Stany podzielone Ameryki"
Reklama