Twardy, ale pogubiony
Roman Bratny, zapomniany autor „Kolumbów”. Twardy, ale pogubiony, wypierał sam siebie
JUSTYNA SOBOLEWSKA: Roman Bratny zniknął na długo, zanim zmarł w 2017 r. Był zapomnianym autorem „Kolumbów”, którego nazwisko kojarzyło się z piosenką Elektrycznych Gitar: „…twardy bądź jak Roman Bratny”. Pana biografia „Bratny. Hamlet rozstrzelany” pokazuje postać skomplikowaną i pełną sprzeczności.
EMIL MARAT: – Świadomie nie wspominam o tym wersie, który stał się dla wielu jakimś odruchowym odzewem na hasło „Bratny”, takim memem. Nie chciałem, żeby to była biografia złożona z anegdot. Sporo osób myślało, że Bratny umarł gdzieś w latach 90., a on spędzał starość głównie na Mazurach i rzeczywiście zamilkł, jakby go nie było. Mam wrażenie, że rozczarował się rzeczywistością, która nie chciała mu się podporządkować, a miał w sobie pierwiastek działacza. Słowo i czyn to miało być jedno. To mu zostało z czasów okupacyjnych. A od lat 80. działać już nie mógł, był na marginesie.
Nic nie zmienia jednak faktu, że był autorem „Kolumbów” i wbrew krytykom ta książka przyczyniła się nie tyle do przetrwania mitu, ile do żywotności naszych wyobrażeń o młodych ludziach walczących w konspiracji i w powstaniu warszawskim. Bez tej książki i później filmu Janusza Morgensterna być może byłaby to tylko domena patriotycznych uroczystości, akademii i celebry. Tymczasem Kolumbowie byli pożywką dla żywej pamięci.
Najpierw była opowieść „Made in Poland”, rozmowa ze Stanisławem Likiernikiem, którą przeprowadziliście z Michałem Wójcikiem. To był początek zainteresowania „Kolumbami” i ich autorem?
Biografia Bratnego jest dopełnieniem trylogii – Stanisław Likiernik był pierwszym pierwowzorem Kolumba, czyli Staszka Skiernika, tym z dwu tomów książki.