Blues i modlitwa
Niezwykła śpiewająca mniszka podbija świat. Jest w tej historii skromny polski wątek
W filmie „C’mon C’mon” z Joaquinem Phoenixem pojawia się instrumentalna muzyka fortepianowa – brzmi jak Chopin, ale to nie on. Romantyczna fraza ma w sobie coś egzotycznego. A wykorzystana tam melodia „A Young Girl’s Complaint” to w rzeczywistości tytułowy lament młodej dziewczyny, załamanej do tego stopnia, że nie jest jej w stanie pocieszyć własna siostra. Kryje się pod nim opowieść autobiograficzna: dziewczyną na skraju załamania była sama autorka – uzdolniona pianistka z Addis Abeby, której etiopskie władze odmówiły zezwolenia na wyjazd na studia w londyńskiej Royal Academy of Music. A ona, nie mogąc się poświęcić muzyce, postanowiła wstąpić do zakonu.
Z kolei w filmie „Pomiędzy” („Passing”) z Tessą Thompson już od zwiastuna towarzyszy nam utwór „The Homeless Wanderer” („Bezdomny wędrowiec”). Brzmi jak amerykański ragtime albo wczesny blues i niby wszystko się zgadza, bo akcja filmu – dramatu historycznego – rozgrywa się w latach 20. ubiegłego wieku w USA. Problem w tym, że za klawiaturą siedzi nie Amerykanka, tylko Etiopka Emahoy Tsege Mariam Gebru, odkrywana w ostatnich latach przez muzyczny świat.
Fortepian Mozarta
Pomysł nagrania powyższych utworów narodził się w 1963 r. przy okazji zbiórki pieniędzy dla bezdomnych. 40-letnia wtedy siostra Gebru (Emahoy to tytuł zakonny, a Tsege Mariam to wybrane przy święceniach imiona) zapragnęła wydać charytatywną płytę z własnymi kompozycjami, ale żeby ją nagrać, musiała się wybrać do Niemiec. Mieszkała w Bonn u swojego szwagra, który był wówczas ambasadorem Etiopii – pobyt w mieście Beethovena stał się zresztą inspiracją dla kolejnego utworu „The Home of Beethoven”.