Sztuki przyjemne i nieprzyjemne. Festiwal w Łodzi pokaże największe hity ostatnich miesięcy
Impreza, podobnie jak skupione na krajowym teatrze Warszawskie Spotkania Teatralne czy krakowska Boska Komedia oraz międzynarodowe: Kontakt w Toruniu i Dialog we Wrocławiu, ma ambicje prezentowania teatru, który odbija swój czas, wpisuje się w debatę publiczną, reprezentuje rozmaite nurty i konwencje oraz wysoki poziom artystyczny. Bywa przyjemnie i nieprzyjemnie, jest świeżo, zaskakująco i zaczepnie, a czasem też nostalgicznie.
Niespodzianka z Warlikowskim
Zaskoczeniem będzie na pewno najnowszy spektakl Krzysztofa Warlikowskiego, „Elizabeth Costello” według J. M. Coetzee’ego, jeszcze niedawno funkcjonujący z podtytułem „7 wykładów i 5 bajek z morałem”. O przedstawieniu wciąż niewiele wiadomo, a festiwalowy pokaz odbędzie się 13 kwietnia, dwa dni po premierze w Nowym Teatrze w Warszawie. W obsadzie gwiazdy teatru i obu ekranów, m.in. Maja Komorowska, Magdalena Cielecka, Maja Ostaszewska, Ewa Dałkowska, Andrzej Chyra, Bartosz Gelner i Jacek Poniedziałek.
Maja Komorowska będzie także bohaterką pokazu mistrzowskiego – festiwal zaprasza na „Szczęśliwe dni” Becketta w reż. Antoniego Libery (stołeczny Teatr Dramatyczny), z aktorką w roli Winnie. Klasyka, historia i legenda teatru w jednym.
Na przeciwnym biegunie leżą „Matki. Pieśń na czas wojny” – teatr gorący i boleśnie aktualny. Najnowsze wcielenie Chóru Kobiet, powołanego do życia przez nagrodzoną Paszportem POLITYKI Martę Górnicką, to produkcja berlińskiego Maxim Gorki Theater, wspomaganego przez warszawski Teatr Powszechny oraz europejskie festiwale, na czele z prestiżowym Awinionem. Autorkami i wykonawczyniami są kobiety i dziewczyny z Ukrainy, Białorusi i Polski, a punktem wyjścia i refrenem wyśpiewywanym niczym zaklęcie jest szczedriwka – ukraińska pieśń ludowa będąca życzeniem pomyślności, odrodzenia po zimie. W kontekście wojennym i uchodźczym to życzenie rychłego zwycięstwa – dla Ukrainy zaatakowanej przez Rosję i wolnej Białorusi tłamszonej przez Łukaszenkę. To także apel do Europy Zachodniej, by aktywniej wspomagała Ukrainę, bo jej przegrana to przegrana nas wszystkich.
Spektakle bolesne i poruszające
Dwa pokazy będzie miał inny ważny i aktualny spektakl, hit, którego pokazy kończą zasłużone owacje na stojąco. „Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję” (koprodukcja Teatru Łaźnia Nowa w Krakowie i Teatru im. Żeromskiego w Kielcach), autorski spektakl Mateusza Pakuły według autobiograficznej książki, wielokrotnie nagradzany, także nominowany do Paszportu POLITYKI. To opowieść jednocześnie bardzo osobista i bardzo uniwersalna. Autor mierzy się z umieraniem swojego ojca na raka, opisuje zmagania z niewydolnym systemem opieki medycznej i paliatywnej, apeluje o rozpoczęcie dyskusji o prawie do eutanazji – łaski śmierci bez bezsensownego cierpienia. Powstał wspaniały i poruszający spektakl, w którym jest też miejsce na miłość, rodzinną bliskość, a także sarkazm i śmiech.
Równie bolesny i bliski doświadczeniu wielu widzów jest „Melodramat” w reż. Anny Smolar z warszawskiego Powszechnego. Przedstawienie, oparte na „Pętli” Hłaski/Hasa i aktorskich improwizacjach, opowiada o uzależnieniu, ale nie, jak to często bywa, z perspektywy człowieka zmagającego się z nałogiem albo w nim pogrążającego. Tu w centrum są współuzależnieni – żyjący w cieniu uzależnionych, z wielkim ciężarem, drenującą odpowiedzialnością ponad siły. Znacie? Obejrzyjcie.
Od innej strony ten temat podejmuje „Pewnego długiego dnia” Eugene’a O’Neille’a w reż. gwiazdy europejskiego teatru, Belga Luka Percevala (Stary Teatr w Krakowie). To rozgrywana w medytacyjnym tempie rodzinna drama z uzależnieniem, kłamstwami, poczuciem winy, oskarżeniami i frustracją jako mechanizmami napędzającymi. W głównych rolach Małgorzata Zawadzka i Roman Gancarczyk.
Mateusz Pakuła dla „Polityki”: Nikt nie powinien tak umierać
Klata, Faruga, Man, Englert
Z Krakowa (Teatr im. Słowackiego) przyjedzie także najnowszy spektakl Jana Klaty – rozgrywane po starogrecku „Państwo (Der Staat)” Platona. Z bydgoskiego Polskiego – „Ostatnie dni Nicolae i Eleny Ceauşescu” Julii Holewińskiej w reż. Wojciecha Farugi – dramat pokazujący upadek krwawych dyktatorów. Oby proroczy w stosunku do dzisiejszej Rosji. Zaś świetnie prowadzony Nowy Teatr im. Witkacego w Słupsku reprezentuje „Mała Piętnastka – legendy pomorskie” w reż. Tomasza Mana – przejmująca opowieść o katastrofie, która wydarzyła na wakacjach 1948 na Jeziorze Gardno nieopodal Słupska. Z Mariuszem Bonaszewskim w obsadzie.
Imprezę zakończą pokazy – 18 i 19 kwietnia – widowiska „Fredro. Rok Jubileuszowy” z Teatru Narodowego w Warszawie, czyli pokłosie Roku Fredrowskiego i hołd złożony przez Jana Englerta swojemu ukochanemu autorowi.