Inicjatorką protestu była Natalija Panczenko z fundacji Euromaidan Warszawa, która wystosowała apel „Nie dla koncertu rosyjskiego pianisty w Filharmonii Narodowej w Warszawie!”. List zaczyna się od słów: „Reprezentujemy organizacje pozarządowe, które wspierają Ukrainę w jej bohaterskiej walce z rosyjskim najeźdźcą”. Nazwy organizacji jednak nie zostały wymienione. Nie ma też dostępu do podpisów, podano tylko na stronie, że jest ich 3754.
Efekt kuli śniegowej
Najbardziej zdumiewające jest, że przez ostatnie dwa lata występowali już w Polsce rosyjscy muzycy (mieszkający poza Rosją) i nie wszyscy z nich głośno, słownie protestowali przeciwko reżimowi Putina i jego zbrodniom. Powodów było wiele: rodzina pozostawiona w kraju, obrzydzenie, niechęć do publicznych wypowiedzi.
Dlaczego więc uczepiono się akurat Khozyainova, choć i on od dawna w Rosji nie mieszka, a przez ostatnie lata nawet tam nie był? Zapewne z powodu terminu koncertu: 22 lutego, który choć przez dziesięciolecia kojarzył się polskim melomanom jednoznacznie, nagle nabrał nowego wymiaru. Mimo iż nawet nie jest to data rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę.
Dwa dni różnicy wystarczyło, by rozpętać piekło. Wiadomo, jak działają nakręcone akcje internetowe. „Pianista orków”, „tytan okupacyjnej onucy” – tego typu inwektywy pojawiły się w sieci. Temat przejęły tabloidy, krzycząc: „Wstyd i hańba!”. Na dodatek Panczenko ogłosiła tydzień temu na Facebooku, że wraz z 23 organizacjami pozarządowymi (jakimi – też cisza) zgłosili oficjalnie protest w dzień koncertu przed Filharmonią Narodową. Nigdy nie wiadomo, do czego mogłoby dojść, więc w trosce o bezpieczeństwo artysty i melomanów postanowiono wydarzenie odwołać.
Jedenaste przykazanie
„Ignorancja jest siłą” – brzmiało jedno z głównych haseł reżimu w „Roku 1984” George’a Orwella. Ignorancja więc tym razem zwyciężyła. Wszelkie związki artysty z Polską i muzyką Chopina stały się nieważne, ponieważ ktoś dał hasło, że tę osobę trzeba zniszczyć.
Ból narodu ukraińskiego rozumiemy wszyscy. Ale czy jest to powód, by napadać na kogoś tylko dlatego, że pochodzi z Rosji? To pachnie niestety bardzo nieładnie. Pamiętamy słowa Mariana Turskiego o Auschwitz, które nie spadło z nieba: „Uwaga, uwaga, zaczynamy się oswajać z myślą, że można kogoś wykluczyć, że można kogoś stygmatyzować, że można kogoś wyalienować. (…) Ludzie przestają reagować na zło”. Obyśmy nie przestali.