Migotliwa, niepoprawna, odważna
Ewa Wanat. Migotliwa, niepoprawna, odważna. Gorące emocje, mądry osąd
Odeszła Ewa Wanat. Dziennikarka radiowa i telewizyjna, felietonistka, autorka reportaży filmowych, pisarka, redaktorka, aktorka, skandalistka. Migotliwa, niepoprawna, irytująca, fascynująca. Żyjąca łapczywie, intensywnie. Tak pełna życia, jak tylko można. „Czy możecie uwierzyć, że ja umrę?” – spytała latem, kiedy wykryto u niej raka z przerzutami wszędzie. „Bo ja nie wierzę” – dodała. Fakt, trudno w to uwierzyć. Myślę, że po prostu przeniknęła do świata równoległego – i tam robi zamieszanie.
W śmierć nie wierzyła do końca. Walczyła – jak zresztą przez całe życie. Zbuntowana, uparta, waliła głową w mur, i bywało, że go przebijała. Tym razem nie przebiła.
Szalona i rozsądna. Gorące emocje, mądry osąd. Wszystko, wszędzie, naraz. Karuzela do zawrotu głowy. Była z aktorskiej rodziny, może stąd wzięła się jej naturalna „sceniczność”: performance, komedia, dramat, moralitet w jednym. Sama też grała – jako studentka była jednym z „dzieci Teatru Ósmego Dnia”. Kiedy bliżsi i dalsi znajomi zebrali dla niej pieniądze na leczenie, poruszona kręciła głową: „Za co ludzie mnie lubią, kiedy ja taka wredna jestem?”. Powiedziałam jej, że jest jak refren piosenki: wchodzi w krew, tworzy nastrój, za którym się, chcąc nie chcąc, podąża. Wredna nie była, przeciwnie – empatyczna. Ale też straceńczo szczera – tak publicznie, jak towarzysko. Była tą osobą, która mówi to, co inni myślą, ale nie powiedzą. Popadała przez to w kłopoty, ale, niezmiennie harda, nie żałowała. Miała w sobie siłę kreacji i destrukcji. Inspirująca i twórcza.
To ona stworzyła dzisiejszą formułę Radia TOK FM, którego redaktorką naczelną była przez 11 lat, do 2012 r. Stworzyła radiodebaty przebijające światopoglądowe bańki.