Miliard nowych Polsk
Arkadiusz Jakubik dla „Polityki”: Żyliśmy w Polsce na oddziale zamkniętym szpitala psychiatrycznego
JANUSZ WRÓBLEWSKI: – Poczułeś ulgę po wyborach?
ARKADIUSZ JAKUBIK: – No jasne. Obudziliśmy się w nowej, wolnej Polsce. Jestem bardzo szczęśliwy. Po ośmiu latach wchodzenia z buciorami do mojej sypialni i pouczania, kogo mogę kochać, jak mam to robić, z kim mam to robić – basta.
Porównania do 1989 r. są uprawnione?
Jak najbardziej. Wysoka frekwencja jest tego najlepszym dowodem. Nie wiadomo tylko, kiedy było gorzej. Za komuny czy za PiS. Mnie osobiście było gorzej teraz. Gdy rozpadał się blok wschodni, miałem 20 lat, nie zdawałem sobie do końca sprawy, co się dzieje. Mieszkałem w małym mieście, w Strzelcach Opolskich, i świat realnego socjalizmu był jedynym, jaki znałem. Innego punktu odniesienia nie miałem. Dzisiaj jestem trochę starszy, zdążyłem odwiedzić kilka krajów, wiem, jak wygląda normalność i z grubsza na czym polega demokracja. Więc było mi naprawdę ciężej.
Nową płytę swojego zespołu Dr Misio zatytułowałeś „Chory na Polskę”. To krzyk rozpaczy?
Krzykiem rozpaczy był teledysk do piosenki „Wielkie żarcie”. Mam nadzieję, że razem z Wojtkiem Smarzowskim, który go reżyserował, dołożyliśmy małą cegiełkę do wyborczej frekwencji. Po obejrzeniu klipu ludzie pisali w komentarzach, że nie chcieli pójść na wybory, ale zmienili zdanie. Dziękowali.
Zabawa tupolewem, generał odbezpiecza granatnik, prezydent podpisuje wszystko, jak leci, służby przebrane za lekarzy zaprowadzają porządek – to tylko niektóre obrazki z waszego teledysku.
Pana, który się bawi samolotem, gra pięknie Olaf Deriglasoff, producent muzyczny dwóch pierwszych płyt Dr. Misio. Lekarzem wykonującym bolesną kolonoskopię, bez znieczulenia, jest Krzysiek Varga, który czasem pisze nam teksty.