Kultura

Głos z nieba

Krzysztof Wodiczko dla „Polityki”: Przekrzykujemy się. Sztuka sprawia, że zaczynamy słuchać

Instalacja Krzysztofa Wodiczki „Wolność. Dialog naziemny”, Gdańsk 13 października 2023 r. Instalacja Krzysztofa Wodiczki „Wolność. Dialog naziemny”, Gdańsk 13 października 2023 r. Mateusz Słodkowski/trojmiasto.pl
Nie pamiętam takiej polaryzacji – mówi Krzysztof Wodiczko, wybitny artysta wizualny, wprowadzający sztukę do przestrzeni publicznej. – Dlatego trzeba tworzyć przestrzeń dialogu, w której ludzie będą się wzajemnie słuchać.
Krzysztof WodiczkoŁukasz Dejnarowicz/Forum Krzysztof Wodiczko

JAKUB KNERA: – Od lat 70. realizuje pan projekty i instalacje w przestrzeni publicznej na całym świecie. Czy dziś, kiedy większość dyskusji przenosi się do internetu, można jeszcze nawiązać dialog?
KRZYSZTOF WODICZKO: – Otacza nas kakofonia głosów ludzi czy grup, które wzajemnie się przekrzykują. A sztuka polega na stworzeniu takich warunków, aby pomimo przeszkód i tego, jak trudna jest obecna dyskusja, przy wykorzystaniu magii mediów zainicjować proces, który pomoże ludziom się otworzyć, by opowiedzieć o tematach, które bardzo trudno wyrazić, a o których mało kto chce słuchać.

Zazwyczaj poświęca pan uwagę marginalizowanym grupom mniejszościowym.
Mówię przede wszystkim o ludziach i grupach, które najmniej się słyszy, o których większość ludzi wie najmniej, a może nawet nie jest zainteresowana, żeby wiedzieć. Trzeba znaleźć specjalne metody pracy i okoliczności, które umożliwią im zabranie głosu. Półtora roku temu w Krakowie we współpracy z MOCAK i różnymi organizacjami stworzyliśmy zespół ludzi, którzy mieli kontakt z tymi, których w Polsce wciąż mało ludzi chce słuchać: społecznością LGBTQ+. Trudnością był fakt, że robiliśmy to w pandemii, więc większość kontaktu odbywała się przez internet. Działaliśmy z pracownikami społecznymi czy aktywistami, którzy musieli najpierw zdobyć zaufanie swoich podopiecznych, aż w końcu zaczęliśmy rozmawiać.

Co sprawiło, że zainteresował się pan grupami zmarginalizowanymi?
Trafiłem do Nowego Jorku w trudnym okresie, kiedy amerykańskie miasta były dżunglami kapitalizmu. Kiedy przyjechałem tam na początku lat 80., wcześniej mieszkając w Kanadzie, trudno było nie zauważyć sytuacji bezdomnych – ze względu na okrutną politykę prezydenta Reagana było ich wtedy w mieście niemal 100 tys.

Polityka 43.2023 (3436) z dnia 17.10.2023; Kultura; s. 99
Oryginalny tytuł tekstu: "Głos z nieba"
Reklama