Czytanie wzbronione
Czytanie wzbronione? Tak się w USA zakazuje książek. Nawet jedna skarga wystarczy
Na rysunku krążącym w internecie ekshibicjonista przed szkołą odsłania płaszcz, a tam książki: „Hej, dzieciaki!” – woła. Na innym grupa z widłami i łopatami hałasuje po nocy: „Co się dzieje? A nie, to rodzice idą wyrzucać książki ze szkoły”. 1 października rozpoczął się w Stanach Zjednoczonych Tydzień Zakazanych Książek, coroczne wydarzenie promujące wolność czytania, organizowane od 1982 r. przez American Library Association (Stowarzyszenie Bibliotek Amerykańskich). Od czasu pandemii liczba zakazanych książek w szkolnych bibliotekach zaczęła lawinowo rosnąć – od jesieni 2021 r. PEN America odnotowało ponad 4 tys. zakazanych tytułów.
Najwięcej książkowych zakazów wprowadzają stany Teksas, Floryda, Missouri, Utah i Karolina Południowa – dotyczą one przede wszystkim książek poruszających kwestie rasowe, rasizmu i tożsamości LGBTQ. Stoją za tymi działaniami organizacje rodziców powiązane często z republikańskimi politykami, jak Mums for Freedom czy Utah Parents United. W hrabstwie Duval na Florydzie w styczniu tego roku rodzice odkryli, że tysiące książek usunięto z bibliotek zgodnie z ustawą podpisaną przez gubernatora Rona DeSantisa. Ta ustawa nakłada obowiązek weryfikacji wszystkich książek (w bibliotekach, w programach nauczania, na listach lektur) przez „certyfikowanego specjalistę ds. mediów” – a do sprawdzenia jest ok. 1,5 mln tytułów. Teksty nie mogą zawierać treści pornograficznych ani wywoływać „poczucia winy lub innych form stresu psychicznego” związanego z rasą lub płcią. Duża część okręgów szkolnych nałożyła ograniczenia na swoje biblioteki, z wyprzedzeniem zasłaniając książki, które mogły trafić na listę. Wyglądało to absurdalnie: na półkach w klasach i w bibliotekach pojawiały się tabliczki z informacją: „Książki NIE są przeznaczone do użytku uczniów!