Potrójny szok
Narodowcy tego filmu nie polubią. Jan Holoubek dla „Polityki”: Mamy trudną historię
JANUSZ WRÓBLEWSKI: – Polscy patrioci i nieszczególnie miłujący swoich sąsiadów narodowcy nie polubią pana filmu.
JAN HOLOUBEK: – Dlaczego?
Wynika z niego, że Polacy to taki dziwny naród, właściwie bękart bez wyraźnej tożsamości. Niemcy przez wieki nas gnębili. Ruscy gwałcili. To cud, że jako zbiorowości udało nam się przetrwać.
To chyba przesada, rzecz dotyczy jednego z bohaterów. Ale to fakt, że mamy trudną historię. Przyłączenie ziem zachodnich po drugiej wojnie światowej było wydarzeniem bezprecedensowym. Olbrzymi teren przeszedł pod panowanie państwa, które jednocześnie na wschodzie utraciło znaczną część obszaru uznawanego za jego integralną część. W skali współczesnej Europy nie było drugiego takiego przypadku. Ta historyczna i terytorialna wolta postawiła wielu ludzi w skomplikowanej sytuacji. Jeden z dwóch bohaterów mojego filmu rodzi się w Grudziądzu na zajmowanym przez Polaków terenie jako dziecko rosyjskiego żołnierza poczęte z gwałtu na matce Niemce. Ściśle rzecz biorąc, nie jest więc Polakiem.
Ale za takiego się uważa. Ma niejasną tożsamość, jak spora część naszego społeczeństwa.
Przed wojną byliśmy krajem wielokulturowym. Okupacja ten porządek całkowicie zniszczyła. Na tle naszych wielowiekowych dziejów fakt, że obecnie Polska wydaje się narodowo jednolita, jest czymś absolutnie wyjątkowym. Jako kraj szukamy swojej tożsamości. Czujemy fantomowe odcięcie od żydowskich, niemieckich, wschodnich i wielu innych korzeni, które niegdyś tu istniały. Brakuje nam ich, podświadomie je przywołujemy. Za chwilę w księgarniach pojawi się książka Zbigniewa Rokity „Odrzania”, która opowiada o tym czasie w sposób fascynujący.
Budując nową Polskę, komuniści starali się to wszystko przemilczeć.